Rosyjska gazeta podkreśla, że deklaracja Kaczyńskiego w wywiadzie dla wtorkowego "Dziennika" była dla europejskich przywódców niemiłą niespodzianką i świadczy o tym, że kontrowersje wokół Traktatu Lizbońskiego mają charakter systemowy. "Kommiersant" pisze, że Lech Kaczyński nie po raz pierwszy wkłada w kluczowych europejskich sprawach kij w szprychy. Przypomina, że w ciągu ostatnich dwóch lat pracy nad Traktatem polski prezydent był aktywnym przeciwnikiem tego dokumentu. W październiku 2007 roku omal nie doprowadził do zerwania lizbońskiego szczytu UE, domagając się wprowadzenia specjalnego protokołu do tekstu Traktatu. Według "Kommiersanta" szczególnie niemiłą niespodziankę polski prezydent sprawił prezydentowi Francji Nicolasowi Sarkozy'emu. Od 1 lipca Francja objęła półroczne przewodnictwo w UE, które ma się stać "godziną próby" dla Sarkozy'ego. Zamierza on przedstawić członkom UE nową politykę w stosunku do imigrantów, wzmocnić stosunki z krajami Afryki Północnej w ramach utworzonej niedawno Unii dla Śródziemnomorza - czytamy w gazecie. "Kommiersant" przypomina, że Sarkozy jako jeden z priorytetów przewodnictwa Francji w UE widzi stosunki z Rosją. Prezydent Francji obiecał premierowi Władimirowi Putinowi w czasie jego majowej wizyty w Paryżu, że wzmocni wysiłki w celu szybkiego podpisania nowej umowy o partnerstwie w współpracy między UE a Rosją. "Jednak - pisze gazeta - wszystkie te plany francuskiego prezydenta schodzą na drugi plan, a głównym zadaniem będzie szukanie wyjścia z kryzysu wokół ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. W drugiej połowie lipca Sarkozy udaje się do Dublina, aby omówić sytuację z irlandzkimi władzami. Jednak co zrobić z Polską francuski prezydent jeszcze nie wie. Wczoraj wieczorem w wywiadzie dla francuskiej telewizji France 3 gorzko żalił się na Europejczyków: Coś wyraźnie idzie nie tak. Europa budzi zaniepokojenie wśród ludzi. Poza tym nawet Francuzi zaczynają zadawać sobie pytanie, czy nie lepiej niż jedna Europa broni ich interesów narodowe państwo".