- na Węgry lub do Polski. Jak pisze "Le Figaro", ceny proponowane przez te kraje są o 40- 70 proc. niższe niż we Francji. Co roku do Indii jedzie się leczyć 100-150 tys. cudzoziemców. W 2003 r. zostawili w tym kraju 333 mln euro, ale w 2012 r. suma ta może wzrosnąć aż do 2 mld euro. Jak podkreśla dziennik, agenci turystyczni we Francji nie mają prawa oferować usług medycznych za granicą, ale mogą kierować zainteresowanych na odpowiednie strony internetowe. Polskie biuro turystyczne w Paryżu, zapytane telefonicznie o implanty, doradza francuskojęzyczną stronę internetową kliniki, "w której chirurg pracował dla ambasady", podaje numer jego telefonu komórkowego i dwóch biur podróży, w tym jednego w Paryżu!. Biuro podróży bez żadnych problemów zobowiązuje się zająć biletem lotniczym, hotelem i za pośrednictwem lokalnego agenta umówieniem spotkania ze specjalistą - pisze dziennik. Życzy pan sobie Warszawę czy inne miasto? Mamy dobre kliniki we wszystkich dużych miastach - cytuje gazeta młodą kobietę z polskiego biura podróży. "Le Figaro" zwraca uwagę, że do turystyki medycznej uciekają się osoby, których nie stać na usługi w kraju, lub takie, które nie mogą czekać. Na przykład Anglicy wybierają zagranicę dlatego, że mają za długie terminy w publicznej służbie zdrowia i za wysokie ceny u lekarzy prywatnych - czytamy. Francuzi natomiast poddają się za granicą zabiegom, których kosztów nie pokrywa publiczna służba zdrowia, np. właśnie wszczepianiu implantów dentystycznych. Gazeta przytacza przykład firmy medycznej w Polsce - największego specjalisty w kraju - w której 45 proc. klientów stanowią Brytyjczycy, 25 proc. Niemcy, a 22 proc. Francuzi. Ponad połowa z nich (54 proc.) przyjeżdża na zabiegi dentystyczne. Kwitną też jednak w Polsce małe gabinety dentystyczne - podkreśla gazeta. Podaje, że pewien gabinet zatrudniający 4 dentystów uruchomił niedawno stronę internetową po francusku.