W czwartek, tuż przed zakończeniem prac przez zespół profesora Szwagrzyka, na cmentarzu pojawili się policjanci, którzy zabezpieczyli szczątki czterech osób, wydobytych przez archeologów.Jak się okazało, policjanci działali na polecenie prokuratury rejonowej. Ta z kolei została zawiadomiona przez śledczych IPN. Jak tłumaczy szef pionu śledczego IPN Dariusz Gabriel, taka jest procedura. O znalezisku został oficjalnie poinformowany przez wiceprezes IPN Agnieszkę Rudzińską z prośbą o podjęcie stosownych działań. Ponieważ nie ma pewności, że znalezione szczątki to osoby zamordowane przez stalinowskich oprawców, śledczy IPN musieli zawiadomić prokuraturę rejonową, która przejęła śledztwo.Profesor Szwagrzyk, który prowadził prace także w kwaterze "Ł" na Powązkach, mówi, że wcześniej podobna sytuacja się nie zdarzała. Prokurator Gabriel wyjaśnia, że w przypadku badań na Powązkach i Białostocczyźnie oficjalnie nikt go nie informował o postępach prac, więc nie był zobligowany do interwencji prokuratorskiej. Więcej o sprawie - w "Naszym Dzienniku".