Już teraz brakuje tam 36 tys. inżynierów i 20 tys. informatyków. Brakuje też budowlańców, pielęgniarek, opiekunów osób starszych. Problem w tym, że i my potrzebujemy informatyków, inżynierów, budowlańców - akcentuje gazeta. Polskie Ministerstwo Pracy jest jednak przekonane, że złych skutków otwarcia niemieckiego rynku pracy nie będzie. Między innymi dlatego, że nasza gospodarka rozwija się w przyzwoitym tempie, rosną zatrudnienie i płace, a bezrobocie spada - czytamy w publikacji "Gazety Wyborczej". Według danych GUS z ubiegłego tygodnia w 2009 r. w Niemczech pracowało 415 tys. Polaków. Drugie tyle wyjedzie po 1 maja 2011 r. - szacuje Kamil Rakoczy z zespołu doradców strategicznych premiera. Zdaniem prof. Krystyny Iglickiej, demograf z Centrum Stosunków Międzynarodowych, na dłużej zostaną w Niemczech w pierwszej kolejności ci, którzy jeżdżą tam wykonywać prace sezonowe. I ściągną tam rodziny.Niemcy zabiegają przede wszystkim o młodych imigrantów. - Co miesiąc w skali Niemiec ubywa 1,2 tys. osób w wieku produkcyjnym. Średnia wieku naszych (niemieckich - red.) inżynierów to 50 lat. Nie mamy ich na kogo wymienić, bo zaczyna brakować młodych ludzi z wykształceniem technicznym - mówi "Gazecie" Jurgen Goecke z Federalnej Agencji Pracy. Prof. Iglicka zaznacza, że łatwa emigracja do Niemiec może nie odbije się czkawką natychmiast, ale z pewnością w dłuższej perspektywie, bo nasze społeczeństwo też się starzeje.Czy warto wyjechać do pracy za granicę? Podyskutuj na forum