Przed Sądem Okręgowym w Elblągu trwa proces Jana R. i 15 innych podejrzanych o podwójne zabójstwo, porwanie, szmugiel narkotyków i papierosów, wyłudzenia odszkodowań. Kolejnych 60 osób ma postawione zarzuty i czeka na akt oskarżenie. Białostocka Prokuratura Apelacyjna zajęła się teraz wątkiem ewentualnej współpracy policjantów z Kisielic z jednym z najgroźniejszych gangów w Polsce. Sławomir Luks, szef Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, mówi wprost o co w śledztwie chodzi. - Wychodzą policjanci, ich współpraca przy stłuczkach, za które były później wyłudzane odszkodowania - mówi. Już w pierwszym akcie oskarżenia, który trafił do Sądu Okręgowego w Elblągu wiosną tego roku, były zarzuty za zorganizowanie przez kisielicki gang ponad 30 fikcyjnych stłuczek. Firmy ubezpieczeniowe wypłaciły 800 tys. zł odszkodowań! Czy taki proceder mógł trwać bez udziału policjantów? - Chyba nie. To właśnie będziemy sprawdzać - prokurator Luks dodaje jeszcze, że śledztwo będzie prowadzone jedynie przez prokuratora. Nie zostaną do niego dopuszczeni żadni policjanci. Na razie śledztwo jest prowadzone w sprawie "przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych", co oznacza, że nikomu nie przedstawiono żadnych zarzutów. Z nieoficjalnych informacji wynika, że sytuacja może się zmienić w najbliższych dniach.