"SE" przypomina, że od poniedziałku (25 maja) szkoły otwierają się dla uczniów klas I-III. Szef MEN był pytany przez gazetę, czy w dobie epidemii dzieci są w szkole bezpieczne. "Zrobiliśmy wszystko, by zapewnić uczniom bezpieczeństwo. Po pierwsze, budynki szkół od dłuższego czasu stoją puste, więc same mury nie zakażają. Po drugie, wraz z głównym inspektorem sanitarnym i ministrem zdrowia przygotowaliśmy wytyczne, które pomogą zminimalizować ryzyko zakażenia" - powiedział Piontkowski. Przypomniał, że wprowadzono podział na mniejsze grupy - do 12 osób w klasie, a w wyjątkowych sytuacjach do 14. Obowiązuje także zasada, że ten sam nauczyciel opiekuje się tą samą grupą uczniów, aby zminimalizować liczbę kontaktów między różnymi osobami. Minister zaznaczył, że różne grupy nie mogą korzystać w tym samym czasie ze wspólnych przestrzeni, takich jak stołówka, korytarze, sala gimnastyczna czy boisko. "To tylko niektóre z reguł, które obowiązują w szkołach i naszym zdaniem zapewniają dostatecznie bezpieczny powrót dla najmłodszych uczniów. A już na pewno jest to dużo bezpieczniejsze niż codzienne korzystanie z galerii handlowych czy sklepów, gdzie pojawiają się setki osób w jednym czasie" - wskazał Piontkowski. Szef MEN był pytany o pierwsze doniesienia, które mówią o tym, że rodzice niezbyt chętnie puszczają swoje dzieci do szkół. "Wygląda na to, że część rodziców nie ma aż tak pilnej potrzeby powrotu do pracy i jest w stanie pogodzić jej wykonywanie w domu z opieką nad dziećmi. Nadal obowiązuje też zasiłek opiekuńczy i część rodziców w przypadku swoich najmłodszych dzieci może się na to rozwiązanie zdecydować. I wreszcie wielu rodziców mogło uznać, że dzieci przyzwyczaiły się już do nauki na odległość i nie ma potrzeby puszczać ich do szkoły. Niemniej wydaje mi się, że wiele dzieci już tęskni za kontaktem z rówieśnikami. W końcu wszyscy mamy naturalną potrzebę kontaktów społecznych" - ocenił minister. "Obawa przed otwarciem szkół" Piontkowski przypomniał, że podobnie, jak w przypadku przedszkoli, jeśli samorząd uzna, że sytuacja epidemiczna nie pozwala jeszcze na bezpieczny powrót do szkół, ma prawo swoich placówek jeszcze nie otwierać. "Rozumiem, że w niektórych miastach na Śląsku, gdzie mamy w ostatnim czasie do czynienia ze zwiększoną liczbą zachorowań, może być obawa przed otwarciem szkół i dlatego taka możliwość istnieje. Natomiast w większość innych miejsc w Polsce powinno być to przede wszystkim uzależnione od tego, ilu rodziców zgłosiło potrzebę opieki nad ich dziećmi" - powiedział. Piontkowski, pytany, czy planowany jest powrót starszych dzieci do szkół, odpowiedział, że decyzja w tej sprawie będzie podejmowana przez premiera, przy sugestiach ministra edukacji i ministra zdrowia. "Zobaczymy, jak będzie rozwijać się sytuacja epidemiczna i na podstawie aktualnych danych rząd będzie podejmował stosowne decyzje" - zaznaczył. Szef MEN wyraził nadzieję, że sytuacja po wakacjach będzie na tyle stabilna, że będzie można wrócić do normalnych zajęć w szkołach.