"Jeżeli przez cztery lata partia, która posiada wszelkie instrumenty: prokuraturę, policję, wymiar sprawiedliwości, nie zamyka ludzi, których sama wcześniej oskarżała o korupcję, to z tego wniosek, że albo to są niewinni, albo są w zmowie" - przekonuje Kukiz w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem. Zdaniem posła, dziś - a pozwala na to ustrój - na "czele wszystkiego" stoi Jarosław Kaczyński, który ma władze absolutną. W opinii Kukiza, prezes PiS dąży do centralizowania państwa i ustrojowego powrotu do czasów komunistycznych. Polityk został zapytany, dlaczego wybrał współpracę z PSL. Przyznał, że najpierw zwrócił się do PiS, czyli "partii mającej największe moce". Jak powiedział, rozmawiał z prezesem Kaczyńskim o swoich postulatach, m.in. o zmianie ordynacji wyborczej na model mieszany tak, by minimum połowa Sejmu była wybierana w jednomandatowych okręgach wyborczych. "Nie doszedłem do innych postulatów. Pan prezes nie był nawet zainteresowany powołaniem w kolejnej kadencji zespołu parlamentarnego do spraw zmiany ordynacji wyborczej" - podkreślił. "Miałem być wicepremierem" Historię tę Kukiz opowiedział także w wywiadzie dla "Faktu", który dziś ukazał się na łamach tabloidu. Jak tłumaczył, Kaczyński zamiast rozmawiać o zmianie ordynacji wyborczej, "chciał mu dawać jedynki". "Znowu? Przecież gdybym chciał, to już na początku tej kadencji przystąpiłbym do Prawa i Sprawiedliwości, bo takie rozmowy były. Miałem być wicepremierem!" - mówił Kukiz. Jak zaznaczył, jego postulatami, dotyczącymi "naprawy życia publicznego" zainteresowany był Władysław Kosiniak-Kamysz. To miało przesądzić o koalicji. Kaczyński jak "pierwszy sekretarz" W rozmowie z "Rz" Kukiz w ostrych słowach wypowiadał się o partii rządzącej. "Najważniejsze dla PiS są 'jedynki', samoloty, przeloty. PiSancjum" - mówił. Kaczyńskiego określił mianem "pierwszego sekretarza". "Wyszedł pierwszy sekretarz i powiedział: Ty już nie będziesz marszałkiem. Dla mnie to, co powiedział Kaczyński o obywatelach, jest po prostu obraźliwe. Z jaką pogardą mówił, że 'skoro obywatele chcą, to nie mam innego wyjścia, i pan już nie będzie marszałkiem'. Tak było w czasach komuny" - tłumaczył. W rozmowie poruszono też kwestię formy, w jakiej w przyszłości może działać Koalicja Polska. Kukiz przyznał, że kiedyś może się ona przekształcić w partię. Zaznaczył też, że najbliższe cztery lata ma zamiar spędzić, jeżdżąc po Polsce i rozmawiając z ludźmi. "Bo jeśli powtórzy się sytuacja, że PiS dostanie większość, to nie ma sensu siedzieć w Sejmie" - stwierdził. Polityk podkreślił też, że gdyby Koalicja Polska weszła do Sejmu, byłaby otwarta na współpracę z każdym, kto podpisze się pod jej postulatami. "JOW, możliwość odwołania posła, głosowanie przez internet, bezpośrednie wybory przez obywateli takich osób, jak prokurator generalny czy rzecznik praw obywatelskich" - wyliczył.