"GW": Wczorajszy marsz to sukces ojca Rydzyka? Ks. Kazimierz Sowa:Raczej porażka, choć nie jestem dobrą osobą do rozmowy na ten temat. W Radiu Maryja robię za czarną owcę, a "Nasz Dziennik" pisze, że mówiąc o tej rozgłośni, leczę swoje frustracje i kompleksy. Trudno. Wczoraj gołym okiem było widać, że zdolność o. Rydzyka do mobilizowania tłumów gwałtownie spadła. Cztery tysiące manifestantów, to słabiutko zwłaszcza, gdy się pamięta kilkunastotysięczne marsze w obronie życia pod sztandarami Radia Maryja z 1996 r. Opowiadał mi Juliusz Braun, były przewodniczący KRRiTV, jak jeszcze parę lat temu fani Radia Maryja potrafili sparaliżować Radę, blokując jej telefony, wysyłając tysiące faksów i listów w jakiejś zupełnie błahej sprawie. Wystarczył tylko sygnał od o. Rydzyka. Dziś taki atak byłby niemożliwy. Dlaczego? Bo słuchaczy Radia Maryja jest coraz mniej. Na początku zeszłego roku toruńska rozgłośnia miała 2,5 proc. udziału w rynku (tylu radiosłuchaczy wybierało Radio Maryja każdego dnia), a od listopada jej udział spadł do 1,7 proc. O. Rydzyk stracił ok. jednej trzeciej słuchaczy. Obecnie mniej niż milion osób włącza Radio Maryja raz dziennie. Sam ojciec dyrektor twierdził w czasach swej świetności, że Radia Maryja słucha cztery miliony osób. Sądzę, że to dane mocno przesadzone, ale bezspornie liczba słuchaczy znacząco spadła. Słuchacze Radia Maryja są coraz starsi, a nowi nie dochodzą. To prawda. Ale to nie jedyny powód spadku słuchalności. Ta oferta trochę się wyczerpała. Lokalnie z Radiem Maryja z powodzeniem konkurują inne stacje katolickie. Prowadziłem takie badania w 2006 r. Poza tym programy, które jeszcze niedawno można było usłyszeć tylko w rozgłośni redemptorystów, teraz są także w mediach publicznych.