B. premier został zapytany, czy jego zdaniem przesadzone są obawy związane z reformą wymiaru sprawiedliwości. W odpowiedzi Olszewski wskazał, że "KRS wymagała reformy, bo proces awansu sędziów budził podejrzenia". "Dziwnym trafem awansowali sędziowie, o których było wiadomo, że mają tendencje do ulegania zamówieniom. Niekoniecznie w sprawach politycznych. Niesłychanie słabą stroną naszego systemu sprawiedliwości było także przydzielanie spraw przez prezesów czy kierowników wydziałów. Jeżeli sędzia otrzymuje sprawę z jakąś oceną czy sugestią, to stawia go to w trudnej sytuacji. W niektórych sądach, zwłaszcza prowincjonalnych, wieść gminna niosła, którzy sędziowie są zaufanymi prezesa" - mówił b. premier. Pytany o wprowadzenie nowego systemu komputerowego losowania spraw w sądach, odpowiedział, że właśnie to jest "podstawowa zmiana, która stwarza zupełnie inną sytuację dla szeregowych sędziów". "Po roku działania ten system będzie można ocenić i liczę się z tym, że trzeba będzie wprowadzić korekty. Ale ważne, że jest. Mamy narzędzie, które pewnie wymagać będzie udoskonalenia, ale zamyka możliwość wpływania na sędziów" - powiedział. Na pytanie, dlaczego - jeśli to dobre rozwiązanie - nie wprowadzono go w Trybunale Konstytucyjnym i Sądzie Najwyższym, Olszewski odparł: "A ja bym się zapytał, dlaczego przez ponad 20 lat utrzymywano w tych instytucjach system, który znamy z PRL". "Był on wykorzystywany do załatwiania nie tylko politycznych, ale także kumoterskich spraw" - wskazał były premier. Na pytanie o "czarne owce" w sądownictwie, Olszewski odpowiedział, że "(...) takie przypadki muszą się natychmiast spotkać z odpowiednią reakcją". "A tego przez ostatnich dwadzieścia parę lat nie było. Jak już ktoś został sędzią, trafił do tej - jak to jedna sędzia określiła - nadzwyczajnej kasty, to miał spokój (...) I to jest główny powód, dla którego tę reformę trzeba było przeprowadzić".