Dla większości wykładowców ciąża nie jest wystarczającym powodem do opuszczania zajęć. Co więcej, po porodzie nie przysługuje studentom zwolnienie lekarskie. Dla wielu mam jedynym wyjściem pozostaje urlop dziekański - pisze w "GW" Klauziński. Z regulaminu uczelni wyższych wynika, że zasady nieobecności na egzaminach i zajęciach określa dziekan. Sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana - często sprowadza się do tego, że studentki muszą po prostu liczyć na życzliwość wykładowcy. Brakuje również żłobków przy uczelniach wyższych, a także pomieszczeń do przewijania czy karmienia. Jak czytamy w "GW", prawdopodobnie w grudniu zostanie zaprezentowany specjalny program "Maluch na uczelni". Więcej w dzisiejszym wydaniu "Gazety Wyborczej".