W grudniu 1949 roku Józef Niechoda został zatrzymany przez Urząd Bezpieczeństwa w Bielsku Podlaskim. Oskarżano go o posiadanie broni i udział w organizacji podziemnej. Choć te zarzuty nie były prawdziwe, żołnierz przyznał się do zarzucanych mu czynów. Później jednak zmienił zdanie i podkreślił, że przyznał się pod wpływem tortur. W trakcie trwającego kilka dni śledztwa, a następnie przesłuchania, mężczyzna był bity drewnianym kijem, kolbą karabinu i gumową pałką. Jak wynika z informacji przekazanych przez historyków IPN, Niechoda zmarł dwa dni po brutalnym przesłuchaniu. Jego ciało nigdy nie zostało wydane rodzinie. "Kilka miesięcy po śmierci ojca matka dowiedziała się od grabarza, że na cmentarzu w Bielsku Podlaskim pochowano mężczyznę. Od tego czasu opiekujemy się tym grobem" - mówi Halina Zarachowicz, córka Józefa Niechody. Zarachowicz wystąpiła do podlaskiego sanepidu o zgodę na ekshumację. Urzędnicy nie wyrażają zgody, ponieważ nie ma pewności, kto leży w grobie. "Zachodzi obawa naruszenia innych szczątków i zasady niezakłócania miejsca spoczynku" - tłumaczą. Więcej na ten temat w weekendowym wydaniu "Rzeczpospolitej".