Wcześniej politycy PiS oskarżali prawnika o wyciągnięcie od Jarosława Kaczyńskiego 300 tysięcy złotych. Na początku ubiegłego tygodnia Rafał Rogalski udzielił wywiadu "Rzeczpospolitej", w którym zaczął kontestować ustalenia parlamentarnego zespołu <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-antoni-macierewicz,gsbi,993" title="Antoniego Macierewicza" target="_blank">Antoniego Macierewicza</a>. Za usługi mecenasa płacił klub parlamentarny PiS, który z kolei utrzymuje się ze środków Kancelarii Sejmu, czyli z pieniędzy podatników - pisze "Newsweek".Z ustaleń tygodnika wynika, że w umowie podpisanej z Rogalskim nie było mowy o finansowaniu jego usług akurat z poselskich składek. Ponadto - jak donosi "Newsweek" - posłowie PiS nie ustalali niczego w sprawie opłacania prawnika ze wspólnych składek. Decyzja o płaceniu Rogalskiemu klubowymi pieniędzmi zapadła w gronie ścisłego kierownictwa PiS.