Powołując się na przedstawicieli wojska i wywiadu USA i Iraku, dziennik podkreśla, że po zmniejszeniu liczebności sił USA w Syrii i związaną z tym redukcją amerykańskiego wsparcia dla sojuszników walczących z IS "siły amerykańskie i międzynarodowe są w stanie jedynie powstrzymywać IS i trzymać jej bojowników z dala od miast". "Nie ma obaw, że Państwo Islamskie odbije swoje dawne terytorium (...), jednak grupa ta zdołała zmobilizować 18 tys. aktywnych jeszcze bojowników w Iraku i Syrii. Te uśpione komórki i grupy uderzeniowe dokonywały już ataków snajperskich, organizowały zasadzki, porwania i zamachy na siły bezpieczeństwa i lokalnych przywódców" - pisze "NYT". Majątek IS szacowany na 400 mln dolarów IS nadal dysponuje majątkiem szacowanym na 400 mln dolarów, który zdołano ukryć w Syrii lub Iraku albo przemycić do krajów sąsiednich. Uważa się też - jak podaje gazeta - że organizacja ta inwestuje w różne biznesy, w tym hodowlę ryb, pośrednictwo w handlu samochodami i uprawę konopi indyjskich. IS wymusza też haracze, z których finansuje swoje tajne operacje. Haracze te pobiera np. od rolników na północy Iraku. Dżihadyści spalili uprawy tych, którzy nie chcieli płacić. Rekrutowanie nowych bojowników Ponadto w ostatnich miesiącach bojownicy IS zinfiltrowali 70-tysięczne miasteczko namiotowe Al-Hol w północno-wschodniej Syrii. Kierują nim sprzymierzeni z USA syryjscy Kurdowie, jednak zdaniem amerykańskiego wywiadu nie są oni w stanie zapewnić tam minimum bezpieczeństwa, co skwapliwie wykorzystują dżihadyści IS do propagowania swojej ideologii, rekrutowania nowych członków i nawiązywania kontaktów z byłymi bojownikami - wynika z raportu sporządzonego dla Pentagonu. ONZ niedawno ostrzegała też, że mieszkający w Al-Hol członkowie rodzin bojowników "mogą stanowić zagrożenie, jeśli nikt się nimi we właściwy sposób nie zajmie". Bastiony Państwa Islamskiego Bastionem IS są teraz przede wszystkim tereny wiejskie, gdzie jego bojownicy walczą w kilkunastoosobowych grupach, korzystając z nieszczelnej granicy między Irakiem i Syrią oraz słabo pilnowanej nieformalnej granicy między irackim Kurdystanem a resztą tego kraju. W pięciu prowincjach północnego i zachodniego Iraku od początku roku miało miejsce blisko 140 ataków IS, w których zginęło ponad 270 osób. Byli to w większości cywile, ale też członkowie irackich sił bezpieczeństwa i lokalnych milicji - wynika z relacji zebranych na miejscu przez "NYT". O niesłabnącym zagrożeniu ze strony IS dobitnie świadczą - zdaniem dziennika - dane amerykańskiego lotnictwa o liczbie pocisków rakietowych i bomb wykorzystanych w atakach na cele w Iraku i Syrii. Z danych tych wynika, że w czerwcu amerykańskie samoloty bojowe wykorzystały ich 135, ponad dwa razy więcej niż jeszcze w maju. Wszystko to pokazuje "rosnące znów w siłę Państwo Islamskie nie tylko w Iraku i Syrii, ale też w postaci filii od Afryki Zachodniej po Synaj" - podkreśla "NYT". "Zagraża to interesom USA i ich sojuszników w czasie, gdy administracja Trumpa redukuje liczebność sił USA w Syrii, a na Bliskim Wschodzie przenosi uwagę na zbliżającą się konfrontację z Iranem" - zaznacza dziennik.