Gazeta obszernie relacjonuje konferencję "Czy trzeba posyłać dzieci do szkoły?", poświęconą nauczaniu domowemu, która odbyła się na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Za tego typu edukacją dzieci opowiada się coraz więcej polskich rodziców, chociaż decyzja taka wymaga od nich wyrzeczeń i ofiary. Zdaniem naukowców i rodziców jest ona szansą na ominięcie pułapek, jakie zastawia na dzieci współczesna inżynieria społeczna w postaci programów nauczania. Co ciekawe, na osiągane wyniki nie wpływają ani kwalifikacje rodziców, ani ich status ekonomiczny. Małe dzieci, idąc do szkoły, są rozwinięte, zaciekawione, ale w szkole wszystko się spowalnia. Tymczasem te nauczane w domu są bardzo samodzielne, zaciekawione światem, nastawione na samodzielne poszukiwanie informacji. Mają wysokie poczucie własnej wartości i zdolności przywódcze, silnie wykształcone cechy indywidualne.Absolwenci takiego rodzaju edukacji są też najbardziej poszukiwani przez uczelnie wyższe. Edukacja domowa to popularny, szczególnie wśród radykalnych protestanckich wspólnot religijnych z USA, sposób wychowania. Objętych nią jest 2,5 mln amerykańskich dzieci.