Gazeta podkreśla, że nawet słynący z niechęci do UE politycy włoskiej prawicowej Ligi Północnej wydają się przy Klausie "euro- niewiniątkami". Dziennik zauważa, że objęciu przez Klausa półrocznego przewodnictwa w Unii towarzyszy "pełne zakłopotania milczenie". - Miłośnik i zwolennik Margaret Thatcher i czystej krwi orędownik liberalizmu obawia się, że interwencjonizm Unii Europejskiej w dobie kryzysu ekonomicznego doprowadzi do ingerencji sprzecznych ze wszystkimi jego zasadami - stwierdza się w artykule. Jednak, jak przypomina dziennik, najbardziej delikatny aspekt czeskiej prezydencji dotyczy stosunku prezydenta Klausa do Traktatu Lizbońskiego, który określa on jako "prawdziwy krok w kierunku superpaństwa europejskiego". Przed referendum w Irlandii czeski przywódca pojechał do Dublina, gdzie zamiast stanąć po stronie rządu spotkał się z przywódcą ruchu przeciwko ratyfikacji traktatu Declanem Ganleyem - pisze gazeta. "Il Giornale" zauważa, że prezydent Francji Nicolas Sarkozy "ignorując dyplomatyczny bon ton" ostro skrytykował Klausa. Włoska gazeta ocenia, że Vaclav Klaus nic sobie jednak nie robi z tej krytyki ponieważ wie, że to nie on, ale premier Mirek Topolanek będzie faktycznie przewodniczyć Unii w czasie czeskiej prezydencji, a on sam jedynie dwa, trzy razy będzie miał oficjalne wystąpienie, między innymi w Parlamencie Europejskim.