Telewizja Puls dzisiaj to stacja wegetująca na obrzeżach polskiego rynku medialnego, w którego centrum o widza walczą TVN, Polsat i TVP. To jednak tylko cisza przed burzą. Już od jesieni ma zacząć się wielka ofensywa tej stacji, druga w jej historii. Skazana na sukces Kiedy w 2001 roku Puls wystartował, tworzony był na bazie istniejącej katolickiej Telewizji Niepokalanów ojców franciszkanów. Środków finansowych nie brakowało, spółka Telewizja Familijna SA, będąca nadawcą stacji, miała za udziałowców: KGHM, PKN Orlen, PSE, PZU Życie oraz Prokom, którzy na brak funduszy nie narzekali. Zakon franciszkanów wniósł koncesję, a firmy - kapitał i zobowiązanie do wykupu obligacji Telewizji Familijnej. Nowa stacja miała też poparcie polityczne. Perspektywa wyborów oraz szansa na diametralną zmianę na rynku mediów, zdominowanym przez opcję lewicowo-liberalną spowodowały, że rządząca AWS popierała nową stację od samego początku. Brano pod uwagę jedynie sukces przedsięwzięcia. Miłe złego początki Telewizja wystartowała z rozmachem, przeprowadzając transmisję z gali wręczenia Fryderyków. Ramówka obfitowała we własne produkcje, które, jak zapewniali twórcy, miały przyciągnąć widza. Szybko jednak okazało się, że program satyryczny "Gumitycy" wcale nie jest taki śmieszny, serwis informacyjny "Wydarzenia" jest niezwykle kosztowny, a inne pozycje również nie stały się hitami. Niewielu było też reklamodawców, a bez nich stacja nie miała zysków. Dodatkowo sprawę utrudniała KRRiTV, która z sobie wiadomych powodów nie zgadzała się na zwiększenie limitu liczby reklam. Podobnie było z rozszerzaniem zasięgu stacji, dostępnej z nadajników naziemnych tylko w Warszawie, Łodzi i ich okolicach. Rozrzutność i luksus Po początkowym i chwilowym eldorado zaczęły się problemy finansowe. Prokom nie dokonał zapowiedzianego wykupu akcji. Po przejęciu władzy przez koalicję SLD-UP-PSL jasne stało się, że kurek z pieniędzmi z państwowych firm będących udziałowcami zostanie zakręcony. Do tego doszła rozrzutność zarządu stacji i realizacja luksusowych zachcianek. Odsuniętego od władzy prezesa Waldemara Gaspera zastąpił Maciej Pawlicki. Mimo starań nie zdołał on wyprowadzić zadłużonego Pulsu na prostą. Zaprzestano wydawać "Wydarzenia", ograniczono też nadawanie innych programów. W końcu produkcję zawieszono, a pracownicy otrzymali wypowiedzenia. Ostatecznie 1 kwietnia 2003 r. Telewizja Puls po niespełna dwóch latach istnienia przerwała nadawanie. Jeszcze raz Koncesja jednak obowiązywała, postanowiono więc spróbować ponownie. Z pomocą przyszła spółka Antena 1, dzięki jej funduszom wznowiono nadawanie naziemne. Odcięto się też od zadłużonej Telewizji Familijnej, która później stała się obiektem zainteresowania sejmowej komisji śledczej. Po okresie powtórek zaczęto pomału wprowadzać własną produkcję. W tym czasie Antena 1 została przejęta przez właściciel Polsatu - Zygmunta Solorza. To ustabilizowało finanse Pulsu, ale też odbiło się niekorzystnie na ofercie programowej stacji. Zakon franciszkanów szukał jednak mocnego inwestora, gdyż obecny nie dawał szans na rozwój. Działania zintensyfikowano po odsprzedaniu zakonowi udziałów Zygmunta Solorza. Kiedy potwierdziły się informacje o przejęciu części udziałów przez News Corporation, australijskiego potentata medialnego Ruperta Murdocha, wiadomo było, że Telewizja Puls wraca do gry. Miliony miliardera Rupert Murdoch i jego koncern to właściciel blisko 200 tytułów prasowych takich jak "The Wall Street Journal" czy brytyjski "The Times", stacji radiowych i telewizyjnych, zwłaszcza amerykańskiej sieci Fox. Wszystkie te media mają wielomilionowe rzesze odbiorców praktycznie na wszystkich kontynentach świata. Dodatkowo miliarder i jego firma posiadają studia filmowe, cyfrową platformę telewizji satelitarnej i serwisy internetowe. News Corp. ma w swojej gestii światowe hity takie jak "Simpsonowie" czy "Z Archiwum X". Roczne obroty firm Murdocha to około 25 mld USD, a on sam z majątkiem 7 mld USD jest jednym z najbogatszych ludzi na świecie. To właśnie ten kapitał ma być gwarantem sukcesu nowej Telewizji Puls. Oprócz kapitału ważny jest jednak pomysł i doświadczenie. O to zadba wprowadzony przez koncern do zarządu menedżer Farrell Meisel. Stacja franciszkanów już zaczęła kompletować zespół dziennikarzy i specjalistów, być może także zmieni nazwę na Fox, ale tylko wtedy, jeśli będzie miało to marketingowe uzasadnienie. Stacja dostała również poparcie polityczne. Podczas wizyty w Polsce Rupert Murdoch spotkał się na kolacji z premierem Jarosławem Kaczyńskim. Liberał i katolik Rozmowa właściciela News Corp. z premierem Polski stała się okazją do dywagacji na temat wyznawanych wartości i światopoglądu inwestora Pulsu. Wszak stacja ta chce być przecież telewizją chrześcijańską. - Pan Murdoch sam jest katolikiem, a Kościół od dawna pełni kluczową rolę w jego życiu. (...) Warto wspomnieć, że Murdoch otrzymał watykański Order Świętego Grzegorza Wielkiego - tłumaczył prezes zarządu Telewizji Puls o. Zdzisław Dzido w wywiadzie dla KAI. Jednak Rupert Murdoch sam mówi o sobie, że jest skrajnym liberałem. Ten fakt nie przeszkadza mu jednakże w tym, by wprowadzać na życzenie chińskich władz cenzurę w należących do niego mediach w Państwie Środka. Niektóre produkty koncernu miliardera, nienależące do chwalebnych, trudno natomiast uznać za promujące konserwatyzm czy chrześcijaństwo. Miliarder tłumaczy takie postępowanie w prosty sposób: opłaca się. Może to jednak budzić uzasadniony niepokój o zachowanie katolickiej tożsamości stacji oo. franciszkanów. Jest szansa Paradoksalnie jednak swoisty "ekonomiczny" koniunkturalizm nowego inwestora może być gwarantem dla utrzymania linii światopoglądowej stacji. Jesienią sytuacja na rynku katolickich stacji telewizyjnych zdynamizuje się za sprawą programu religijnego ITI (właściciela TVN). Z jednej stacji o tym charakterze, jaką jest Telewizja Trwam, powstaną więc razem z Pulsem trzy stacje do wyboru. Ten nagły wysyp nie jest jednak dziełem przypadku, po prostu ten obszar rynku medialnego nie jest praktycznie zagospodarowany; wyczuli to inwestorzy z Murdochem na czele. Puls będzie miał pole do popisu z dwóch powodów. Telewizja Trwam ma swoje grono odbiorców, swój przyspieszony rozwój planuje jednak dopiero po tzw. rewolucji cyfrowej. Religijny kanał TVN ma być natomiast programem tematycznym platformy cyfrowej "n". Jednak żeby pozostać konkurencyjnym w stosunku do innych stacji religijnych, Puls będzie musiał zachować swój chrześcijański charakter. Zachowa go także dlatego, by różnić się czymś od pozostałych gigantów telewizyjnych, z którym chce konkurować w przyszłości. Konserwatywny charakter telewizji może być też po prostu opłacalny, bo do tej pory mimo prób nie powstało silne medium o takim charakterze, a wiadomo, że jest na nie zapotrzebowanie. Poza tym umowa między zakonem franciszkanów a News Corp. gwarantuje obecność katolickich programów w ramówce. Pozostaje więc liczyć, że przykre lekcje z przeszłości zostały odrobione i tym razem w końcu się uda. Huraoptymizm nie jest jednak wskazany, bardziej potrzeba cierpliwości i mozolonej pracy. Jan Gładysiak