Zakazując głębokich dekoltów i minispódniczek, były działacz ZChN liczy, że zniechęci do pracy panie lekkich obyczajów. - Prostytucja przy drogach cały czas istnieje i nikt nie ma pomysłu, jak z nią walczyć. To może rozwiązać ten problem - mówi "SE" Zawisza. Aby plany weszły w życie, trzeba zmodyfikować kodeks karny. W tym celu pomysłodawca stara się przekonać Ministerstwo Sprawiedliwości. Jak na razie bez rezultatu, bo urzędnicy boją się kłopotliwych wpadek. Przecież nie każda kobieta spacerująca drogą w mini musi być prostytutką! Przyznaje to nawet sam Zawisza, ale sprawę bagatelizuje. - Istnieje ryzyko pomyłek, ale doświadczenie policji ograniczy je do minimum - przekonuje gazetę. Takiej pewności nie ma opozycja. - Przecież to jakiś chory koszmar! Poseł Zawisza ma poważne problemy seksualne. Jeśli każda kobieta w mini działa na niego jak płachta na byka, to widać, że chłop ma duże potrzeby! - śmieje się marszałek Sejmu Wojciech Olejniczak z SLD. Złośliwi twierdzą, że nagle zaangażowanie Zawiszy w problematykę prostytucji to inwestycja w przyszłość. Już wkrótce były poseł PiS będzie musiał opuścić stołek przewodniczącego Sejmowej Komisji Bankowej. Domagają się tego jego dawni koledzy partyjni. Nowa komisja ds. mierzenia głębokości kobiecych dekoltów ma zrekompensować dzisiejsze niepowodzenia. Chętnych posłów do uczestniczenia w jej pracach nie brakuje! Artur Zawisza przekonuje, że idee karania kobiet w minispódniczkach wymyślił Nicolas Sarkozy, nowo wybrany prezydent Francji. Obostrzenia nie dały jednak rezultatu. Złapane kobiety wykpiwały się lukami w prawie. No bo co to znaczy zbyt głęboki dekolt? Kto będzie dokonywał "przykrych" czynności pomiarowych? Czy z miarką będzie biegał poseł Zawisza? - Zawisza po prostu bije pianę! Panie nie muszą się niczego obawiać. Zachęcam wszystkie do jak najkrótszych spódniczek i głębokich dekoltów - apeluje w "Super Expressie" marszałek Olejniczak.