"Lustracja w gruzach", "Z ustawy lustracyjnej został prawny potworek" - to tytuły podstawowych artykułów "Dziennika". "Los lustracji w rękach Kaczyńskiego i Tuska": PiS i PO mogłyby przeforsować wspólnie projekt lustracji, którego Trybunał nie zdołałby obalić - pisze komentator pisma Piotr Zaremba. Fiasko stworzenia koalicji PiS i PO doprowadziło do tego, że teraz za lustracyjnym projektem widać było wyłącznie twarze Kaczyńskiego, Giertycha i Leppera. To mobilizowało zaciekły opór inteligenckich środowisk, podsycany jeszcze chyba zbyt szerokim zasięgiem lustracji. Chwilami można było odnieść wrażenie, że premier Kaczyński, eskalujący słowne bitwy z Trybunałem, bardziej był zainteresowany kolejnym rozdziałem budowania polaryzacji "złe elity kontra dobre społeczeństwo" niż skutecznie przeprowadzoną lustracją. Zwłaszcza, że wcześniej nie dopilnował własnych parlamentarzystów, aby napisali spójny, trudniejszy do zakwestionowania projekt. Środowiska antylustracyjne są bliskie wygrania kolejnej potyczki. Ale wojny i tak nie wygrają. Każdy dokument prędzej czy później pojawi się w internecie - konkluduje Zaremba. Pod tytułem "Ozdrowieńczy wstrząs jawności" Bronisław Wildstein pisze na łamach "Rzeczpospolitej", że częściowe uchylenie ustawy lustracyjnej nie jest niespodzianką. Debata w Trybunale Konstytucyjnym, a zwłaszcza stosunek większości jego członków do lustracji, nie pozostawiała w tej mierze żadnych wątpliwości. Obecna sytuacja domaga się nowego rozwiązania prawnego. Zdaniem komentatora gazety najlepsze byłoby upublicznienie akt, oczywiście z wyłączeniem informacji dotyczących spraw intymnych poszkodowanych. Pełna jawność uniemożliwiłaby grę teczkami, szantaże, przecieki i temu podobne działania. Upublicznienie archiwów IPN oddałoby społeczeństwu jego własność, gdyż materiały te stanowią najpełniejszy zasób wiedzy o komunistycznej Polsce. Byłby to wstrząs, ale wstrząs ozdrowieńczy. Doprowadzi pewnie do przewartościowania wielu postaci i środowisk, ale oznaczać będzie to jedynie, że obecnie istniejące hierarchie ufundowane zostały na fałszu, konkluduje Wildstein. "Lustracja to nie zemsta" tytułuje swą relację "Gazeta Wyborcza". W komentarzu Jarosław Kurski pisze, że Trybunał Konstytucyjny zmasakrował ustawę lustracyjną. Jej kilkadziesiąt przepisów uznał za niekonstytucyjne. To przeciw nim protestowała polska inteligencja. Przebieg rozprawy potwierdził, że PiS chciał rządzić za pomocą teczek. Użył ich nawet przeciw sędziom Trybunału. Bezskutecznie. Trybunał udzielił władzy surowej lekcji praworządności. Pokazał na czym polega różnica między prawem a zemstą, między oczyszczeniem a odwetem. To wielka porażka PiS. Sędziowie unicestwili sztandarowy projekt całego obozu powszechnej lustracji. Ustanowili twarde konstytucyjne ramy lustracji, których nie wolno naruszyć. Trybunał oparł się potężnej presji PiS i obronił rządy prawa w Polsce. Za to sędziom należy się szacunek i wdzięczność - podkreśla komentator "Wyborczej".