Michał Tusk spotkał się z dziennikarzami "Wprostu" na początku sierpnia w sopockim klubie, z widokiem na morze, należącym do polityka PO. Według relacji dziennikarzy syn premiera mówił "dużo i chętnie", wbrew stanowisku swojego ojca, który zalecał mu milczenie. Chciał im dać hasła do swojej prywatnej skrzynki mailowej. "Musieliśmy młodego Tuska trochę stopować" - piszą. Dopiero później przestał odpowiadać na SMS-y. To w tej rozmowie Michał Tusk miał prosić Latkowskiego i Majewskiego: "Napiszcie, że jestem debilem". W artykule z 12 sierpnia dziennikarze "Wprost" napisali, że Michał Tusk pracował równocześnie dla spółki lotniczej OLT Express i Portu Lotniczego Gdańsk. Miał być to przykład, że "młody Tusk znalazł się w dwuznacznej sytuacji". Tydzień temu Roman Giertych złożył w imieniu Tuska wniosek o ugodę z "Wprostem". Jak tłumaczy Giertych, były polityk Ligi Polskich Rodzin a obecnie wzięty mecenas, Michał Tusk oczekuje cofnięcia nieprawdziwych stwierdzeń i zadośćuczynienia. Dziennikarze "Wprost" piszą, że informują o kulisach ich rozmowy z Tuskiem teraz, bo czytelnicy powinni je poznać w związku z zapowiedzią podjęcia działań prawnych. Więcej w tygodniku "Wprost".