Na polską wizę we Lwowie przeciętny Ukrainiec czeka kilka miesięcy, ale za łapówkę dla pośrednika może ją zdobyć w kilka dni - podała gazeta w zeszłym tygodniu. Kolejka powstała, bo program internetowej rejestracji wniosków wizowych zapchał się pod koniec maja, gdy wpłynęło 100 tys. zgłoszeń. By korek rozładować, konsul we Lwowie wstrzymał w czerwcu zapisy do końca września. - Nie było sensu przyjmować nowych wniosków - mówi Mirosław Gryta, szef wydziału wizowego konsulatu. Pośrednicy oferują jednak polską wizę w kilka dni za 150 dolarów. Korzystają ze swoich kanałów w dużych firmach, instytucjach naukowych i kulturalnych, administracji, a ich wnioski wizowe rozpatruje się poza kolejką dla osób fizycznych. Po artykule GW" MSZ zarządziło kontrolę. Nie stwierdzono, by łapówki za przyspieszanie wiz brali bezpośrednio pracownicy konsulatu. Podobnie było w konsulacie w Łucku, który niedawno także zaprzestał rejestracji wniosków wizowych przez internet, bo numerki na wizytę w konsulacie wpadały niemal wyłącznie w ręce podstawionych osób, które potem odsprzedawały je innym. MSZ twierdzi, że w Łucku system komputerowy konsulatu złamali hakerzy. MSZ nie chce zdradzić, czy we Lwowie też działali hakerzy, czy też fałszywe wnioski wizowe trafiały do konsulatu jedynie dzięki danym osobowym podstawionych ludzi. MSZ nie ujawnia także, skąd pochodzi program internetowej rejestracji - czy opracowała go firma polska, ukraińska, państwowa, czy prywatna, ani jak jest zabezpieczony. - Musimy wszystko szczegółowo sprawdzić - mówi wiceszef MSZ Paweł Kowal nadzorujący sprawy wschodnie. By rozładować wizową kolejkę we Lwowie, konsulat zacznie w tym tygodniu pracę na dwie zmiany. Czeka ok. 35 tys. wniosków, rozpatrzenie ich zajmie konsulom dwa tygodnie. Potem zapadnie decyzja, czy wznowić rejestrację internetową, czy też wnioski będą przyjmowane w innej formie.