Prawie zawsze zaczyna się tak samo - od fałszywego e-maila, w którym "bank" prosi o kliknięcie w podany link i zaktualizowanie na wyświetlonej witrynie bankowej danych o sobie, swoich rachunkach, numerach kart kredytowych itp. Potem złodziej - bo to on jest nadawcą e-maila i twórcą fałszywej bankowej witryny - czyści rachunek z pieniędzy tym naiwnym, którzy w podstęp uwierzyli, i podali dane pozwalające na dostęp do konta. To tzw. phishing - najpopularniejsza na świecie internetowa metoda wyłudzania poufnych danych i ogołacania internetowych rachunków. Ale nabranie klienta e-banku to tylko jedna, niekiedy nawet łatwiejsza część zadania. Trudniejsze bywa dobranie się do ukradzionych pieniędzy - nie można ich przecież po prostu przelać na swoje prywatne konto. Najpierw trzeba je wyprać. W 2006 r. próbowano w Polsce wyprać co najmniej 2 mln zł pochodzące z phishingu - szacuje resort finansów w swoim najnowszym. Po raz pierwszy ministerstwo uznało phishing za problem wart odnotowania. Jak internetowi oszuści piorą pieniądze? - Najczęściej rozsyłają na przypadkowe adresy e-maile, w których proponują adresatom pracę jako "financial manager", czyli menedżer finansowy - mówi "GW" Ewa Kloc, zastępca dyrektora departamentu informacji finansowej w MF. W rzeczywistości "financial manager" jest zwykłym słupem, jak określa policja przypadkowe, podstawione przez przestępców osoby, które swoim nazwiskiem, świadomie lub nie, firmują przestępcze operacje. - Jeżeli "menedżer" się zgodzi, przelewają mu na konto pieniądze, które po potrąceniu swojej prowizji ma przekazać za pośrednictwem Western Union do innego kraju - tłumaczy dyr. Kloc. Western Union to popularny na świecie, wygodny i szybki system przekazywania gotówki za granicę, z odbiorem do rąk własnych (na dowód tożsamości). Dla złodziei ma dodatkową zaletę - pozwala na zachowanie dużego stopnia anonimowości (wystarcza sfałszowany dokument). Czy Polacy pomagający internetowym przestępcom wyprać pieniądze mają świadomość, w czym biorą udział? Dyr. Ewa Kloc: - Trudno przypuszczać, że nie. Przecież, jeżeli ktoś proponował im taki "złoty interes", to powinni się domyślić, że nie są to legalnie zdobyte pieniądze, ale o tym zdecyduje sąd. Resort finansów złożył w tych sprawach 18 zawiadomień do prokuratur w całym kraju. Postępowania trwają, na razie jeszcze żadne z nich nie zakończyło się aktem oskarżenia.