"Kurski przedstawił bardzo optymistyczny obraz telewizji, swoich dotychczasowych działań i planów na przyszłość. Tyle tylko, że słuchając tego wszystkiego mieliśmy pewien problem, bo miało się to nijak do niepokojących sygnałów, które do członków rady wcześniej docierały i dotyczyły różnych aspektów życia telewizyjnego" - tłumaczy przewodniczący Rady Mediów Narodowych i wskazuje, że sygnały dotyczyły głównie spraw finansowych, m.in. braku finansowej stabilizacji w TVP i spraw strukturalnych. Jak podkreśla, Rada Mediów Narodowych bierze odpowiedzialność za sytuację w mediach publicznych. "Dlaczego mam świecić oczami za to, że prezes Kurski więcej uwagi poświęca lansowaniu siebie, niż lansowaniu polskiej telewizji?" - stwierdza Czabański. Pytany, skąd pośpiech w ocenie działalności prezesa Kurskiego, tłumaczy, że była to reakcja "na to, co się dzieje", jak np. spadek oglądalności. "Zdaję sobie sprawę, że w takiej machinie, jak telewizja nie da się z dnia na dzień wszystkiego zmienić, być może jesienna ramówka będzie jakimś przełomem i oby tak było. Jeżeli tak, to <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-kurski,gsbi,2077" title="Jacek Kurski" target="_blank">Jacek Kurski</a> w cuglach wygra konkurs na prezesa telewizji we wrześniu" - stwierdza. Czabański przekonuje, że konkursy mają stać się standardem w obsadzaniu stanowisk, choć nie ma o nich mowy w ustawie o Radzie Mediów Narodowych. Zapewnia również, że jego spór z Jackiem Kurskim nie ma charakteru osobistego. "Jeśli chodzi o mój stosunek do Kurskiego, to mam do niego wiele zastrzeżeń jako prezesa telewizji. Uważam, że jest złym prezesem i zawiódł pewne oczekiwania, ale chętnie zobaczę, co pokaże w konkursie i może zmienię zdanie" - nie ukrywa Czabański. Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika "Do Rzeczy".