Swoje "zjednoczenie z PiS" Kurski tłumaczy tym, że chciał ratować polityków Solidarnej Polski. - Działałem w stanie wyższej konieczności, ratowałem ludzi. Zresztą zaproszenie na kongres zjednoczeniowy dostał każdy poseł i europoseł Solidarnej Polski - wyjaśnia polityk. - Jak się nie mogłem dodzwonić do Ziobry, to posłuchałem serca. A serce mówiło mi, że spełnia się mój sen o zjednoczeniu prawicy. Należało te rozmowy finalizować jak najszybciej - mówi Kurski w rozmowie z "Wprost". - Na tle sposobu, w jaki mnie wyrzucono teraz, wykluczanie z PiS to była sielanka savoir-vivre’u, dobrego smaku, wersalu, kultury. Pychota. Przesłuchanie, wysłuchanie, mediacja, mowy końcowe, procedura, odwołania, powiadomienie listowne. To trwało miesiąc - wspomina były polityk PiS i Solidarnej Polski. Kurski przyznaje, że chciałby być " w grze" w 2015 roku i brać udział w pokonaniu PO w wyborach. I jak dodaje, są na to spore szanse bo "miłosierdzie prezesa nie zna granic".