Jak ustaliła "Polska" i RMF, w liście był m.in. fotomontaż przedstawiający zdjęcie jednego z prokuratorów na tle tarczy strzelniczej. Autor napisał, że za postawienie zarzutów zbrodni cywilnej prokurator może zostać zastrzelony. Z charakteru pisma wynika, że list napisała starsza osoba. Karol Frankowski, szef wydziału do spraw przestępczości zorganizowanej Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Poznaniu, nie chciał rozmawiać na temat anonimu. Powiedział jedynie, że prokuratura nie zamierza wszczynać śledztwa w sprawie pogróżek. Prawdopodobnie dlatego, że nie wiadomo nawet, kto miałby być ścigany za składanie gróźb. Dziennik przypomina, że prokuratorzy postawili zarzuty siedmiu żołnierzom. Wczoraj Wojskowy Sąd Okręgowy w Poznaniu rozpatrywał zażalenie na areszt dla kapitana Olgierda C., dowódcy bazy Wazi-Kwa. Jego obrońca, mecenas Antoni Franczyk, domagał się wypuszczenia oficera na wolność. Sąd, podobnie jak w przypadku innych żołnierzy, odrzucił wniosek. Zdaniem sądu, kapitan C. mógłby mataczyć w sprawie. Co prawda nie było go na miejscu w chwili ataku, ale miał wydać rozkaz ostrzelania wioski. Według sądu, jeszcze w Afganistanie Olgierd C. brał czynny udział w ustalaniu nieprawdziwej wersji wydarzeń i tworzył fałszywe dowody. Wraz z podwładnymi twierdził, że zostało zaatakowane w odpowiedzi na ostrzał ze strony talibów. W rzeczywistości wymiana ognia odbyła się znacznie wcześniej. - Mój klient nie wydał rozkazu ataku na wioskę. A gdy dowiedział się o ostrzale, kazał przerwać ogień - mówił mecenas Antoni Franczyk. O tej sprawie, w piątkowym wydaniu dziennika "Polska".