"Dostałem sygnał: 'Wiemy, gdzie mieszkasz'. Nie zmieniam codziennego rytmu życia, ale przyznaję, że czuję się trochę nieswojo" - mówi sędzia Tuleya. "Myślałem, że to wszystko szybko ucichnie. Tak zwykle było, nawet po ostrej krytyce sądu przez polityków" - mówi sędzia Wojciech Małek, przewodniczącym wydziału, w którym sędzia Tuleya orzeka. "To sytuacja bez precedensu. Zastanawiam się, co można zrobić, i nie widzę prostego rozwiązania" - podkreśla sędzia Małek. "Skojarzenia z czasami stalinizmu" 4 stycznia sędzia Igor Tuleya skazał doktora Mirosława G., b. ordynatora kardiochirurgii stołecznego szpitala MSWiA, i napiętnował metody stosowane przez prokuraturę i CBA w tej sprawie. To właśnie wtedy rozpoczął się atak na sędziego. "Nocne przesłuchania, zatrzymania - taktyka organów ścigania w tej sprawie dr. Mirosława G. może budzić przerażenie" - mówił 42-letni sędzia Igor Tuleya. "Budzi to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50. - czasów największego stalinizmu" - dodał. Prezydent w obronie niezależności sędziowskiej Wręczając w Pałacu Prezydenckim nominacje sędziowskie, prezydent powiedział, że zasada niezależności sądów i sędziów oraz jej poszanowania nie zawsze znajduje pełne potwierdzenie w języku debaty publicznej. "Dzisiaj w moim przekonaniu niezależność sądów nie jest zagrożona; nie wymaga dramatycznej obrony przed zakusami władzy" - dodał. Zarazem oświadczył, że debata, która "przetoczyła się przez całą Polskę, świadczy o tym, że nie wszyscy w pełni rozumieją, że trzeba okazywać szacunek niezależności". "Niepokoi to, kiedy nie dbają o to poszanowanie niezależności sędziego, sądów polskich, także ludzie związani z wymiarem sprawiedliwości" - oświadczył prezydent.