Od kilku tygodni cały Kraków zaczytuje się internetowym pamiętnikiem byłego funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa. - Negatywnie zweryfikowany eSBek, nadal optymista, życzliwy ludziom - przedstawia się jego autor i obficie cytuje dane ze swojego życiorysu, także z okresu pracy zawodowej. Komentuje działania "Firmy" (tak pisze o SB), chętnie recenzuje aktualne wydarzenia polityczne. Zainteresowanie blogiem stale rośnie. Licznik odwiedzin dobił już do 103 tys. Blog "eSBeka" ma być platformą integrującą byłych pracowników "Firmy" oraz ich rodzin. Debata i kariera Dzisiaj mało kto pisze do szuflady, nawet najskrytsze tajemnice publikuje się w wirtualnej sieci w postaci blogów. Trudno wskazać takich, którzy nie piszą. Od niedawna swój pamiętnik prowadzi nawet... pies. Pierwsze blogi zaczęły powstawać w 1995 roku (w Polsce dopiero w 2001 roku). Pięć lat później w Stanach Zjednoczonych wybuchła mania blogowania - ludzie na potęgę dzielili się ze światem odczuciami dotyczącymi pracy, miłosnych rozterek czy problemów z żołądkiem... Przełomem okazały się ataki terrorystyczne z 11 września 2001 roku. - Blogi stały się wtedy formą ogólnospołecznej terapii. Zaczęto w nich pisać o bardzo poważnych rzeczach. W konsekwencji pojawiły się tematy polityczne, szukano sposobów na rozwiązanie problemów narodu - mówi Michał Piotr Pręgowski, socjolog internetu z Uniwersytetu Warszawskiego. Od tego czasu Amerykanie zdążyli kilkakrotnie udowodnić, że ich internetowe dzienniki mają wielką siłę oddziaływania i stają się ważnym głosem w debacie publicznej. To właśnie blogowicze doprowadzili do zwolnienia z pracy legendy amerykańskiego dziennikarstwa Dana Rathera. Publicznie oskarżył on prezydenta George'a W. Busha o uchylanie się od służby wojskowej i tuszowanie tego za pomocą rodzinnych koneksji. Już po godzinie na blogach pojawiły się dowody na to, że oskarżenie było bezpodstawne. Dziennikarz musiał odejść. Inna sprawa nagłośniona w blogach: kilka lat temu koncern Sony/BMG umieścił na swoich płytach program komputerowy, który miał pozwolić wydawcy śledzić preferencje muzyczne swoich klientów. Pewien bloger odkrył, że pozornie niegroźny programik pozwala opanować komputer użytkownika płyty. W efekcie cracker uzyskałby dostęp do danych osobowych i numerów kont milionów ludzi na całym świecie. Afera najpierw opanowała blogosferę, dopiero później zajęły się nią tradycyjne media. Sprawa skończyła się procesem o gigantyczne odszkodowania. Sprawdź, kto bloguje w INTERIA.PL