"Dr Dariusz Dudek z II Oddziału Kliniki Kardiologii szpitala UJ w Krakowie, teraz już profesor, nie miał kwalifikacji do tego, by zajmować się samodzielnie przypadkami kardiologicznymi, podejmować decyzje i wdrażać procedury medyczne" - mówi w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Krystyna Kornicka-Ziobro (matka ministra sprawiedliwości). Jak przekonuje, kiedy lekarz diagnozował i leczył kariologicznie jej męża, był wówczas internistą, a nie kardiologiem. "Egzamin z kardiologii zdał dopiero cztery i pół roku po śmierci mojego męża. Zgodnie z ustawą o zawodzie lekarza nie miał więc kwalifikacji ani kompetencji do tego, by podejmować się leczenia pacjentów ze schorzeniami kardiologicznymi" - mówi. W jej ocenie, musiał o tym wiedzieć szef kliniki prof. Dubiel, który prywatnie jest teściem dr Dudka. "Przecież internista nie może być kardiologiem inwazyjnym w szpitalu klinicznym! A był! I wykonywał najpierw koronografię diagnostyczną, a potem kolejne zabiegi"- stwierdza. Krystyna Kornicka-Ziobro przekonuje, że lekarz nie powinien był wykonywać operacji nie tylko ze względu na brak uprawnień. "Nie miał prawa przeprowadzać eksperymentu medycznego i wszczepiać stentów, bo instrukcja tych stentów wręcz ostrzegała, by nie używać ich przy morfologii naczyń krętych z rozsianymi zwapnieniami, jak u mojego męża. A wszczepił. I tym spowodował powikłania, które doprowadziły do śmierci" - mówi. "Śmierć to jest cena, jaką mój mąż zapłacił za eksperyment medyczny przeprowadzony na nim w szpitalu" - przekonuje. "Mam żal do Zbyszka" Matka Zbigniewa Ziobry zarzuca prof. Dudkowi, że jest lekarzem biznesmenem i przytacza historię, kiedy do chorego ojca na oddział przybył Zbigniew Ziobro, wówczas minister sprawiedliwości. "Podczas rozmowy z nami prof. Dudek chwalił się sukcesami. A potem bez żadnych ogródek zagadnął, że ma śledztwo o ustawienie przetargu na stenty, że się go czepiają i czy minister mógłby jakoś wpłynąć" - relacjonuje. "I jak zareagował pani syn?" - pyta dziennikarka. "Nic mu nie obiecał" - odpowiada. "Mam żal do Zbyszka, że wtedy kiedy miał możliwość nakazania przeniesienia sprawy do innej prokuratury, to tego nie zrobił. Nie chciał się w tę sprawę angażować" - mówi. Tymczasem jak tłumaczy, w krakowskiej prokuraturze, która zajmowała się sprawą prof. Dubiel i dr Dudek mogli występować również jako biegli w innych sprawach. Krystyna Kornicka-Ziobro przekonuje, że podczas 10 lat, jakie poświeciła na rozwiązanie tej sprawy, odkryła "serię manipulacji i ogrom powiązań". "Ja nie mam nic do stracenia, za chwilę będę miała 78 lat, mój mąż nie żyje przez błędy lekarskie, grupę oskarżonych i części biegłych łączą relacje towarzysko-biznesowe, sędzia jawnie sprzyja oskarżonym, w związku z tym mogę otwarcie powiedzieć, że mam do czynienia z grupą ludzi sprzyjających sobie nawzajem" - mówi. Lekarzy uniewinniono Uniewinnieniem oskarżonych zakończył się 10 lutego proces czwórki lekarzy, oskarżonych o nieumyślne spowodowanie śmierci Jerzego Ziobry - ojca ministra sprawiedliwości. Zdaniem sądu, nie ma dostatecznych dowodów winy oskarżonych. Ojciec Zbigniewa Ziobry był leczony od 22 czerwca 2006 r. w Szpitalu Uniwersyteckim UJ w Krakowie. Zmarł 2 lipca. Lekarzy oskarżono, że "pomimo ciążącego na nich szczególnego obowiązku opieki nad pacjentem (...) narażony on został na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, skutkiem czego pacjent 2 lipca 2006 r. zmarł". Zarzuty dotyczą nieprawidłowej diagnozy i wyboru nieprawidłowego leczenia - m.in. przeprowadzenia zabiegu angioplastyki wieńcowej (założenie stentów) zamiast operacji kardiochirurgicznej (wszczepienia by-passów), brak konsultacji kardiochirurgicznej, nieprawidłowości w leczeniu farmakologicznym. Cały wywiad w najnowszym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej".