Koszulki rozprowadza Fundacja dla Wolności w ramach kampanii społecznej "Tiszert dla wolności". Działacze Centrum Duszpasterstwa Młodzieży w Lublinie domagają się, by rektor Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, na terenie którego zorganizowano wystawę, zajął "odpowiednie" stanowisko w tej sprawie - pisze "Rzeczpospolita". Młodych katolików wspiera abp Życiński. - Obawiam się, że te koszulki nie są demonstracją wolności, ale jej zaprzeczeniem - mówi "Rz" metropolita lubelski. - Żeby wprowadzić na koszulki napis "Mam AIDS" albo "Usunęłam ciążę", trzeba cierpieć na zanik pewnych elementarnych ludzkich uczuć. Normalnie dramat przyjmowany jest milczeniem, solidarnością, powagą. Jeśli u kogoś zanikną uczucia, z dramatu robi się dowcip i wtedy jest prosta droga do cynizmu, a zabicie dziecka nigdy nie może być powodem do dumy. Jeśli ktoś jest chory na AIDS, to też nie jest temat do dowcipów - uważa abp Życiński. Problemu nie widzą organizatorzy kampanii, którzy tłumaczą, że napisy nikogo nie obrażają. - Nie ma przecież koszulek z napisem "Katolicy to świnie" - mówią. Także Antoni Nowicki, prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, uważa, że wystawa mieści się "w kategoriach swobodnej dyskusji na temat współczesnych problemów".