"Diagnosta laboratoryjny, którego przekonania religijne lub wyznawane zasady moralne nie pozwalają na wykonywanie zlecenia, niezwłocznie powiadamia o tym fakcie na piśmie swojego bezpośredniego przełożonego oraz podmiot medyczny, któremu diagnosta laboratoryjny odmówił wykonania zlecenia" - to przepis, jaki senatorowie z Komisji Praw Człowieka Praworządności i Petycji chcą wprowadzić do ustawy o diagnostyce laboratoryjnej. "Rzeczpospolita" pochyliła się nad tak skonstruowanym przepisem i podaje, co w praktyce może oznaczać takie prawo. "Jeśli taka furtka pojawi się w przypadku diagnostów, można sobie wyobrazić, że byłaby stosowana przy amniopunkcji i innych elementach diagnostyki prenatalnej. Diagnosta może przecież uznać, że takie badanie wpłynie na płód albo ukierunkuje kobietę na aborcję" - mówi gazecie ginekolog dr Grzegorz Południewski. Lekarz przestrzega również, że taki zapis może spowodować ograniczenie dostępu do badań prenatalnych. "W kuluarach słychać, że w tej kadencji PiS nie będzie chciało zająć się wniesionymi już do Sejmu projektami dotyczącymi aborcji. Dlatego środowiska antyaborcyjne starają się działać okrężną drogą" - mówi z kolei posłanka Joanna Scheuring-Wielgus z partii Teraz! Więcej w "Rzeczpospolitej".