"Miałem swoje pięć, a właściwie osiem minut. I je wykorzystałem. Po to, żeby zarysować nową wizję polityki. Wystąpiłem z własnym przekazem, skierowanym do trochę innego pokolenia. Nie uważam, że to było wybitne przemówienie, ale powiedziałem o wielu ważnych sprawach, o których wielu ludzi myśli, ale nie mówi o nich głośno" - tak o budzącym kontrowersje wystąpieniu powiedział Jażdżewski w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Jak dodał, to co powiedział, "było uderzeniem w samo centrum układu, który negatywnie cementuje polskość. Układu między władzą a Kościołem. Postanowiłem zaatakować tego kluczowego wroga nowoczesności". Przed wystąpieniem Tuska poprzedzający go Jażdżewski stwierdził na Uniwersytecie Warszawskim, że "gdyby dzisiaj Chrystus był ponownie ukrzyżowany, to przez tych, którzy krzyża używają jak pałki do tego, żeby zaganiać pokorne owieczki do zagrody". W "Dzienniku Gazecie Prawnej" w ten sposób odniósł do tych słów: "W pewnym sensie, choć wiem, że to może brzmieć paradoksalnie, czuję się obrońcą krzyża. Przed tymi, dla których krzyż to po prostu poręczna broń. (...) Uważam, że tę walkę nie krzyżem, ale o krzyż trzeba stoczyć. Moim zdaniem ci, którzy teraz posługują się krzyżem, nie mają do tego prawa, są głęboko niemoralni i zdemoralizowani". Cały wywiad w "Dzienniku Gazecie Prawnej".