Jacek Kurski odpiera zarzut, że w TVP nie istnieje temat szefa NIK Mariana Banasia. Przytacza przykład posiedzenia komisji sejmowej, na którym Banaś "został mocno zaatakowany przez opozycję i zostało to mocno zrelacjonowane w TVP". "Ale znowu: daliśmy i jemu spokojną możliwość wypowiedzi. Duża część konkurencji na to już się nie zdobyła" - uważa. "Gdybyśmy ulegli, dobra zmiana byłaby wspomnieniem" "Były momenty, kiedy miał pan poczucie, że zablokował próby zniszczenia dobrej zmiany?" - pytają dziennikarze. "Wiele. Przypomnę 14 stycznia 2019 r., dzień zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Duża część prawicy była gotowa narzucić sobie odpowiedzialność za szaleńczy czyn osoby umysłowo niezrównoważonej, dokonany w trakcie skandalicznie źle zabezpieczonego koncertu, zorganizowanego przez ikonę III RP. Skumulowany atak w tej sprawie, próby ubrania całego obozu w odpowiedzialność, doprowadziły do psychopaniki na prawicy" - przekonuje szef TVP. Jak twierdzi, "wtedy "Wiadomości" wystąpiły zdecydowanie w obronie prawdy". "Gdybyśmy wtedy ulegli, także żądaniom płynącym z części prawej strony, i zaczęli przepraszać, za rzeczy, za które nie odpowiadamy, to za chwilę przepraszalibyśmy za wszystko, za walkę z mafiami vatowskimi, 500 plus, wieże Srebrnej, strajk nauczycieli, pedofilię w Kościele, no i dobra zmiana byłaby już dzisiaj wspomnieniem" - mówi. Kurski o "wielkich kompleksach na prawicy" Jako kolejny przykład Jacek Kurski wskazuje "pucz grudniowy w 2016 roku, kiedy doszło do zablokowania mównicy sejmowej, a marszałek zdecydował się na przeprowadzanie obrad w Sali Kolumnowej. "Miałem wtedy pielgrzymki, by odpuścić wszystko, złagodzić, wystawić kozła ofiarnego i zacząć przepraszać tych, którzy właśnie podjęli próbę siłowego przejęcia władzy. Szokujące, jak wielkie są jeszcze kompleksy na prawicy, jak łatwo jej narzucić pewne strachy, sparaliżować ją" - przyznaje prezes TVP. Cały wywiad w tygodniku "Sieci".