Ustawa ta spowodowała, że niektóre instytucje - zwłaszcza publiczne - zwariowały na jej punkcie. I robią wiele, żeby utrudnić nam i sobie życie. Gazeta podaje taki przykład: chłopak zdawał maturę. W egzaminacyjnym stresie nie zauważył w kwestionariuszu, który dano mu do wypełnienia, że powinien podpisać zgodę na przetwarzanie danych osobowych w dalszym procesie rekrutacyjnym. Nie postawił krzyżyka. Liceum zawiadomiło o tym fakcie szkołę wyższą. Efekt: uczelnia nie rozpatrzyła jego podania. Wszystkie odwołania od decyzji były bezskutecznie.Kolejnym przykładem absurdu, jaki wiąże się z ustawą o ochronie danych osobowych, a który przytacza gazeta, jest pytanie rodziców przedszkolaków, czy prace dzieci wywieszane w kąciku plastycznym, mogą być podpisywane ich imieniem i nazwiskiem Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".