"GW": Kelnerzy zeznają. Taśmy miały obalić rząd
Dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" ujawnia zeznania ws. afery podsłuchowej. Zdaniem dwójki kelnerów, nielegalne nagrania ważnych osób w państwie miały obalić rząd, w zamian za nie sprawcy mieli dostać "nagrodę od PiS".
Kelnerzy twierdzą, że podsłuchy zakładali na zlecenie biznesmena Marka Falenty, który wszystkiemu zaprzecza. Jednak jak podaje Wojciech Czuchnowsi w artykule "Agentura kelnerów", zeznania obsługi restauracji pozwoliły na postawienie zarzutów nielegalnego nagrywania i rozpowszechniania podsłuchów Falencie i jego wspólnikowi Krzysztofowi Rybce.
Autor przyznaje, że nie wiadomo, czy wszystkie zeznania kelnerów są prawdziwe, ale jak twierdzi "prokuratura daje im wiarę".
Marek Falenta miał pierwotnie wykorzystać taśmy "do celów biznesowych i gry ze służbami specjalnymi". Jednak czerwcu miał użyć ich z zamiarem obalenia rządu i Bartłomieja Sienkiewicza.
Jak podaje "GW", Falenta zrobił to w odwecie, za za uderzenie prokuratury w jego firmę, zajmująca się importem taniego węgla z Rosji.
Kiedy latem 2014 roku wybuchła tzw. afera podsłuchowa, biznesmen miał przekonywać kelnerów, że "dostaną nagrodę od PiS, bo on ma tam dobre kontakty, a partia przejmie władzę po przewrocie.
Informacje o rzekomych "dobrych kontaktach w PiS, są o tyle wątpliwe, że Falenta, zgłosił się z nielegalnymi nagraniami do środowisk związanych z partią dopiero trzy miesiące po wybuchu afery.
Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu Gazety Wyborczej.