Sprawę podjęły media, a w społeczności lokalnej wybuchła panika. Nie ma co ulegać panice. To zwierzę nie jest niebezpieczne dla człowieka. Wręcz stroni od ludzi - powiedział gazecie Artur Soszyński, nadleśniczy z Nadleśnictwa Chotyłów. Jego zdaniem prawdopodobne jest, że zwierzę uciekło z prywatnej hodowli. Leśnicy radzą osobom przebywającym w lesie, aby w razie spotkania z drapieżnikiem nie uciekać, lecz powoli się wycofywać. O sprawie została poinformowana straż graniczna, straż pożarna, policja oraz służby weterynaryjne.