Ariel Żurawski jest właścicielem firmy, do której należała ciężarówka użyta w zamachu w Berlinie. Podczas śledztwa pojazd był przetrzymywany przez stronę niemiecką. Został także w kilku miejscach uszkodzony. Straty, jakie powstały w związku ze zdarzeniem, Żurawski oszacował na 100 tys. euro.Tymczasem pełnomocnik niemieckiego rządu Kurt Beck podczas ostatniego spotkania z Żurawskim poinformował go, że Niemcy mogą wypłacić Polakowi 10 tys. euro odszkodowania. - Jestem załamany podejściem Niemców, nie tak to sobie wyobrażałem. Niemcy nadal stoją na stanowisku, że nic mi się nie należy. A moim zdaniem to państwo niemieckie w całości ponosi odpowiedzialność za tę sytuację - mówi Żurawski w rozmowie z "GPC".W sprawie wciąż nie osiągnięto porozumienia. Adwokat Żurawskiego, Stefan Hambura, zapowiedział, że pozwie państwo niemieckie do sądu. Do zamachu w Berlinie doszło 19 grudnia 2016 r. Tunezyjczyk Anis Amri porwał z parkingu ciężarówkę należącą do firmy Ariela Żukowskiego, zabił polskiego kierowcę - Łukasza Urbana, a następnie wjechał nią w tłum ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym. W zamachu zginęło 12 osób. Do dokonania ataku przyznało się tzw. Państwo Islamskie. Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".