Marek Lisiński, szef fundacji "Nie Lękajcie Się", złożył dymisję, gdy wyszło na jaw, że wyłudził pieniądze od ofiary księdza pedofila i domagał się funduszy od braci Sekielskich - donosi czwartkowa "Gazeta Wyborcza". Rada Fundacji w specjalnym oświadczeniu poinformowała, że zabezpieczyła środki finansowe na koncie Fundacji i zleciła zewnętrzną kontroli w celu potwierdzenia, że działalność byłego prezesa jako osoby prywatnej nie miała żadnego wpływu na przepływy finansowe i realizację działań statutowych Fundacji. "Gazeta Wyborcza" przypomina, że do tej pory finansami "Nie Lękajcie Się" jednoosobowo zarządzał Lisiński. Dziennik opisuje przypadek wyłudzenia pieniędzy przez Lisińskiego od Katarzyny, ofiary księdza pedofila Romana B. ze zgromadzenia Towarzystwo Chrystusowe. Kobieta z pomocą Fundacji wywalczyła milion złotych zadośćuczynienia za gwałty i tortury sprzed kilkunastu lat. Krótko po tym Lisiński napisał list do Katarzyny, w którym poinformował, że choruje na raka trzustki i tylko kosztowna operacja może uratować mu życie. Poprosił kobietę o pożyczkę w wysokości 30 tys. zł. Ta zgodziła się. 20 tys. zł Lisiński otrzymał jako pożyczkę, a 10 tys. zł jako prezent. Katarzyna powzięła jednak podejrzenia, gdy Lisiński tuż po rzekomej operacji udzielał wywiadu telewizyjnego. Nic nie wskazywało bowiem, że prezes jest po ciężkim zabiegu. "Zaczęło mnie zastanawiać, jak człowiek chory na raka trzustki może tak dobrze funkcjonować" - zwierzyła się dziennikowi ze swoich wątpliwości. Natomiast Tomasz Sekielski ujawnił, że Lisiński za nagranie wywiadu do filmu "Tylko nie mów nikomu" zażądał 50 tys. zł. Więcej w "Gazecie Wyborczej"