Wojciech Czuchnowski i Ewa Siedlecka piszą w "Gazecie Wyborczej" o "Automatycznym Rozpoznawaniu Tablic Rejestracyjnych". System ten zainstalowany został na dziewięciu ulicach w Warszawie. Jak ujawnia dziennik, dzięki ARTR funkcjonariusze ABW znaleźli oskarżonego w aferze podsłuchowej Marka Falentę. Na ulicach ARTR pomaga w strefach ograniczonego ruchu, ale pozwala też na śledzenie wybranych samochodów. Za pomocą odpowiednich aplikacji można to robić na bieżąco, ale też na podstawie nagrań nawet z kilku tygodni - czytamy. Obserwacja za pomocą ARTR to kolejna forma inwigilacji, na którą nie potrzeba zgody sądu czy prokuratury. Nie ma też przepisów, jak długo można przechowywać dane z ARTR ani do jakich celów można ich użyć. Wszystko regulują jedynie wewnętrzne przepisy służb - pisze "Gazeta Wyborcza". "Ze względu na ograniczenia natury prawnej Agencja nie podaje do publicznej wiadomości informacji o szczegółach swoich działań bądź zainteresowań, bez względu na to, czy są one podejmowane, czy nie" - tak, na pytania dziennikarzy dotyczące wykorzystania ARTR przez służby, odpowiedział rzecznik ABW płk Maciej Karczyński. Więcej w "Gazecie Wyborczej".