Sondaże TNS Polska dają kandydatce SLD Magdalenie Ogórek 5-6 proc. poparcia. To mniej niż partia Leszka Millera zebrała w 2011 r. - tamten wynik 8 proc. uznano za klęskę - czytamy. Z tego powodu Miller usprawiedliwia inwazję Rosji na Ukrainę i straszy ukraińskimi nacjonalistami, by zmobilizować dawny elektorat SLD. "Tonący brzytwy się chwyta. Inaczej nie mogę wytłumaczyć tego, co wygaduje o Rosji i Ukrainie Leszek Miller" - mówi "Gazecie Wyborczej" prof. Ireneusz Krzemiński z Instytutu Socjologii UW. Jego zdaniem takie słowa mogą przekonać jakiś naprawdę niszowy elektorat. Prof. Krzemiński przekonuje, że w Polsce od lat nieustająco wzrasta sympatia wobec Ukrainy i choć część Polaków ciągle pamięta zbrodnie na Wołyniu, to absolutna większość identyfikuje się z naszym wschodnim sąsiadem. Słowa Millera ocenia jako "prorosyjską propagandę". Innego zdania jest prof. Jacek Raciborski z Instytutu Socjologii UW, według którego słowa Millera wynikają z dobrego rozpoznania opinii publicznej i nie są ekscentryczne. "Jest w Polsce znaczna powściągliwość w ocenie konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. Są też resentymenty antyukraińskie, nie mniejsze niż antyrosyjskie" - powiedział. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/forum/miller-usprawiedliwia-rosje-tematy,dId,2614034" target="_blank">Miller usprawiedliwia Rosjan. Sposób na kampanię?</a> Więcej w "Gazecie Wyborczej".