"Kazimierz Kujda, mimo że nie jest prezesem Srebrnej, prowadzi w imieniu tej spółki negocjacje, obiecuje pomoc i deklaruje wsparcie żony. Rozmowy o prywatnym biznesie odbywają się w siedzibie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Kujda prowadzi je, stojąc na czele tego urzędu" - pisze gazeta. Jak dodano, ta rozmowa została nagrana w czerwcu 2018 r. w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska. "Austriak Gerald Birgfellner spotkał się tam z Kazimierzem Kujdą, szefem NFOŚ i jednym z najbliższych doradców prezesa PiS w sprawach biznesowych" - podaje. "Srebrna nie zrezygnowała jeszcze wtedy z inwestycji w K-Towers, dwa wieżowce, które chciała wybudować w Warszawie. Jednak Birgfellner wyczuwał, że wokół projektu zaczyna się dziać coś złego, dlatego prosi Kujdę o pomoc w negocjacjach z zarządem Srebrnej. Prezes Funduszu nie miał już wtedy oficjalnie nic wspólnego ze spółką, na fotelu prezesa zastąpiła go żona Małgorzata" - pisze "Wyborcza". "Ta zamiana ról to manewr, który powtarza się od lat: gdy prawica jest w opozycji, Kujda szefuje w Srebrnej, gdy rządzi PiS - zasila kierownictwo Funduszu Ochrony Środowiska" - dodaje. Wieżowce "jak bliźnięta" Jak czytamy w gazecie, Kujda z Birgfellnerem znają się od dawna - już cztery-pięć lat temu biznesmen przymierzał się do inwestycji ze Srebrną. "Przy okazji najnowszego projektu dwóch wież panowie wspominają dawne czasy. Kujda opisuje, jak po każdej z rozmów Birgfellner jechał 'do pana Kaczyńskiego'. Wspomina też, że w inwestycje Srebrnej był swego czasu zaangażowany Marcin Dubieniecki, ówczesny mąż Marty Kaczyńskiej. Ostatecznie w 2015 r. Dubienieckiego zatrzymano za nadużycia w PFRON, więc prezes PiS zablokował współpracę" - czytamy w "GW". "Wszystko [musiało się dziać], powiedzmy, za zgodą pana Kaczyńskiego i to nie były moje negocjacje" opowiada Kujda w nagraniu przytoczonym przez "Wyborczą". O innym projekcie miał mówić: "Tłumaczyłem mu wszystko, w szczegółach. I długo wszystko było akceptowane przez niego, ale na koniec powiedział: nie". "Przy projekcie K-Towers Kaczyński również miał być ostatnią instancją, człowiekiem, od którego zależy powodzenie inwestycji" - podkreśliła gazeta. "To jest bardzo ważne dla Polski, dla naszej historii, dla wszystkiego" - mówi na nagraniu o dwóch wieżach Kujda. Birgfellner zachwyca się, że wieże będą "wyglądały jak bliźnięta" - pisze gazeta. "Ani złotówki" Jak podaje "GW", Kujda obiecywał, że pomoże Austriakowi w negocjacjach ze Srebrną, lecz nic z tego nie wyszło. "Jak pisaliśmy, 27 czerwca 2018 r. spółka oświadczyła, że wstrzymuje inwestycję w wieże i nie zapłaci Birgfellnerowi 'ani złotówki'. Potem Austriak nagrał dwie rozmowy z samym Kaczyńskim. Prezes PiS tłumaczył, że na przeszkodzie stoi polityka i że PiS musi wygrać kolejne wybory, by wrócić do sprawy. Zalecał, by biznesmen poszedł do sądu z żądaniem zapłaty za swoją pracę. Ostatecznie Srebrna nie zapłaciła. A Birgfellner zawiadomił prokuraturę, że Kaczyński go oszukał" - wskazuje "GW". "Gazeta Wyborcza" opublikowała w zeszły wtorek stenogram nagrania rozmowy z lipca 2018 roku m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Pierwsza opublikowana przez "GW" rozmowa dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch 190-metrowych wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Budowa - jak poddała "GW" - miała być sfinansowana z kredytu udzielonego przez bank Pekao SA w wysokości do 300 mln euro (1,3 mld zł). W biurowcu miałyby się mieścić m.in. apartamenty, hotel i siedziba fundacji Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego. W środę "GW" napisała, że Jarosław Kaczyński 20 razy spotykał się w centrali partii z austriackim biznesmenem, który miał w imieniu spółki Srebrna zbudować biurowiec; w jednej z rozmów brał udział prezes Pekao SA Michał Krupiński.