Jak czytamy, po manifestacji PiS "w obronie demokracji i wolności mediów", PO ma nową strategię. Premier Kopacz ma teraz mocno podkreślać różnice między PiS a Platformą. "Gazeta Wyborcza" cytuje jednego z doradców premier. Według jego słów, Kopacz będzie "pokazywać realny spór między PO i PiS, między normalnością a radykalizmem, czy Polska ma być krajem, w którym jest pokój wewnętrzny i pokój u granic czy nie". Po sobotnim marszu PiS premier Kopacz powiedziała m.in., że "pan Kaczyński nie będzie musiał niczego podpisywać". Część komentatorów odebrała to jako sugestię, że prezes PiS podpisał w stanie wojennym lojalkę, za co już kiedyś tygodnik "Nie" musiał przepraszać. Ostatnio zarzut ten powtórzył Władysław Frasyniuk. Doradca premier Sławomir Nitras zapewnia jednak, że celem Kopacz nie było sugerowanie, że Kaczyński podpisał lojalkę. "Jeżeli ktoś, tak jak Ewa Kopacz, słyszy, że jest Urbanem w spódnicy, że fałszuje wybory, że wolność mediów jest zagrożona, a sytuacja przypomina stan wojenny, to chyba ma prawo powiedzieć: halo, chyba coś wam się pomyliło?!" - dodaje jednocześnie doradca pani premier. Według polityków PO najbliższe miesiące to będzie czas ostrego starcia z PiS.