W ciągu 15 lat w naszym kraju liczba pracujących pielęgniarek i położnych poniżej wieku emerytalnego z ok. 270 tysięcy spadnie do 230 tysięcy - prognozuje Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych. To niepokojąca tendencja, bo - jak zauważa "Gazeta Wyborcza" - już teraz mamy jeden z najniższych wskaźników liczby pielęgniarek w UE. Jest ich pięć na tysiąc mieszkańców. Poza głównym powodem emigracji pielęgniarek i ucieczki z zawodu, jakim jest niska pensja, dochodzi też problem niskiego prestiżu na rynku pracy. Drażnią również rosnące dysproporcje w dochodach lekarzy i pielęgniarek. Problem relacji lekarze-pielęgniarki jest jednak bardziej złożony. Jak komentuje anonimowa rozmówczyni "Gazety Wyborczej", która wyemigrowała do Wielkiej Brytanii, gdzie pracuje w zawodzie, pieniądze nie były jedynym powodem wyjazdu. "Nie mogłam zaakceptować tego, w jaki sposób pielęgniarki i położne są traktowane. Lekarze uważają, że są głupie. Najczęściej nie mówią nawet ‘dzień dobry’, nie rozmawiają jak równy z równym. I mają wieczne wymagania, aby, ogólnie mówiąc, zrobić wszystko" - powiedziała. "Lekarze zarabiają za jeden dyżur tyle, ile ja dostawałam na miesiąc. Przecież studiowałam ciężko przez pięć lat" - dodała rozmówczyni dziennika.