Opiekujący się Anną Przybylską dr Dariusz Zadrożny z Centrum Onkologii w Gdańsku już dzień po jej śmierci wystąpił w telewizji, gdzie opowiedziało ostatnich chwilach aktorki i ujawnił jej plany życiowe. Zachowanie lekarza spotkało się z krytyką środowiska medycznego. "Lekarz, który na użytek gawiedzi ujawnia ostatnie chwile życia swojej pacjentki, sprzeniewierza się fundamentalnej zasadzie etyki lekarskiej - poszanowania intymności, prywatności i godności pacjenta" - komentuje na łamach "Gazety Wyborczej" prof. Zbigniew Szawarski. "Zaufanie do lekarza jest podstawą świętej dla etyki lekarskiej zasady tajemnicy zawodowej. Niestety, żyjemy w czasach, kiedy także i zaufanie staje się dobrem rzadkim. Źle to wróży profesji lekarskiej" - dodaje. Adwokat Jerzy Naumann złożył wniosek do gdańskiej okręgowej izby lekarskiej o wszczęcie z urzędu postępowania dyscyplinarnego. "To rażący przypadek naruszenia tajemnicy" - twierdzi prawnik. Dr Zadrożny broni się na łamach "Gazety Wyborczej", że jego zachowanie "nie ma nic wspólnego z łamaniem tajemnicy lekarskiej". "Nie wyjawiłem przebiegu choroby" - zaznacza. W innym artykule "Gazeta Wyborcza" informuje, że w Polsce lekarze i pacjenci boją się jak ognia opioidów, czyli narkotycznych środków stosowanych w zwalczaniu silnego bólu. Jak czytamy, zużycie leków opioidalnych jest w Polsce jednym z najniższych w Europie, a lekarze bez specjalizacji z anestezjologii czy medycyny paliatywnej często nie umieją leczyć bólu. Dodatkowo, lekarze w Polsce przepisują leki przeciwbólowe dopiero wtedy, gdy ból jest bardzo dotkliwy. "Nie wiedzą, że skuteczne leczenie bólu polega na zapewnieniu stałego stężenia leku w organizmie" - czytamy. Dr Jarosław Woroń, farmakolog z Collegium Medicum UJ, podkreśla jednocześnie, że przy prawidłowym leczeniu bólu uzależnienie od opioidów jest marginesem.