Anna Gorczyca opisuje w "Gazecie Wyborczej" zniszczenie pomnika UPA w Hruszowicach. Z monumentu zniknęły tablice z inskrypcjami po ukraińsku: "Bohaterom UPA. Chwała bojownikom za wolną Ukrainę", oraz tabliczki z nazwami oddziałów UPA, m.in. kureni Zalizniaka, Rena, Prirwy - Berkuta. Zdarzenie zostało nagrane, a film zaprezentowała Novorossia Today, portal prezentujący linię propagandową rebeliantów z Donbasu, nazywany "rosyjską tubą propagandową" - czytamy. Zdaniem Piotra Tymy, prezesa Związku Ukraińców w Polsce, za incydentem stoją środowiska prorosyjskie w naszym kraju. "Chodzi o podsycanie nienawiści. Rosjanie wykorzystują do tego Wołyń. W rosyjskiej telewizji pokazano trzygodzinny program o Wołyniu. Ci młodzi ludzie, którzy zabrali tablice, to tylko narzędzia. Chodzi o popsucie relacji Polski z Ukrainą" - przekonuje na łamach "Gazety Wyborczej". Pomnik został poświęcony w 1994 roku, ale w świetle polskiego prawa jest nielegalny. Ani budowa, ani treść napisów nie były uzgadniane z Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. "Wielokrotnie w rozmowach ze stroną ukraińską podejmowałem ten temat. Monument nie może być pomnikiem chwały UPA, a tablice nie odnoszą się do osób tam pochowanych, ale do oddziałów odpowiedzialnych za zbrodnie na ludności polskiej. Strona ukraińska robi jednak uniki, słyszymy, że mają inne, ważne problemy" - mówi dziennikowi Adam Siwek, naczelnik wydziału krajowego w Radzie Ochrony Pamięci. Więcej w "Gazecie Wyborczej".