Jak pisze Marcin Pietraszewski w "Gazecie Wyborczej", dwaj pracownicy rzeczonych spółek przyznali śledczym, że obie spółki korumpowały dyrektorów kopalń. Według katowickiej prokuratury, co miesiąc sporządzano w nich listy z wynikami sprzedaży i na tej podstawie wyliczano prowizję wypłacaną dyrektorom kopalń. Z reguły 1-2 proc. wartości zamówienia - czytamy. "Kiedy nie dawaliśmy pieniędzy i nie organizowaliśmy imprez, od razu spadały wyniki sprzedaży" - przyznał w ABW jeden z przesłuchiwanych. "Kiedy spadała sprzedaż, robiłem to, o czym wszyscy wiedzieli w górnictwie: dawałem prowizje" - zeznał. Łapówki miały zagwarantować nie tylko ciągłość sprzedaży, ale też unikanie wszczynania procedur reklamacyjnych w przypadku dostawy wadliwych towarów. Kwoty łapówek wahały się od 500 zł do 4 tys. zł. Więcej w "Gazecie Wyborczej".