Najsztub, wówczas dziennikarz "GW", niedawno zeznawał w prokuraturze w Krakowie, która prowadzi śledztwo ws. Ziętary. Miał być zrealizowany ten sam schemat co z Ziętarą, ale skończyło się na przyjęciu zlecenia i obserwacji, przerwanej, bo Najsztub i piszący z nim Maciej Gorzeliński dostali ochronę - mówi rozmówca "GW" z prokuratury. Potwierdza to, co wtedy wiedzieliśmy: pracowaliśmy w Poznaniu nad tekstem "Państwo Elektromis" i informatorzy ostrzegali, że jest na nas zlecenie - mówi Najsztub.