Gazeta przypomina, że do zamachu doszło 16 grudnia podczas jarmarku bożonarodzeniowego; terrorysta wjechał w tłum, zabijając 11 osób i raniąc 50. Odpowiedzialność za zamach wzięło na siebie tak zwane Państwo Islamskie; a zamachowiec został zastrzelony kilka dni później w Mediolanie. 40-tonowa ciężarówka była własnością firmy transportowej należącej do Ariela Żurawskiego. Gazeta przypomina, że po zamachu niemiecka policja przetrzymywała samochód przez wiele miesięcy, choć przedsiębiorca poniósł z tego tytułu poważne straty, do dziś nie dostał odszkodowania. Jego interesy reprezentuje berliński adwokat Stefan Hambura, który w rozmowie z "GPC" mówi, że on i jego klient "mieli problem, by pełnomocnik niemieckiego rządu Kurt Beck wyznaczył im spotkanie". "Okazuje się, że pan Kurt Beck jest także przewodniczącym należącej do SPD Fundacji Eberta i brakuje mu czasu na spotkanie z poszkodowanym. Uważam, że rząd federalny nie wywiazał się do końca ze swoich obowiązków, bo pełnomocnik powinien być osiągalny codziennie, a nie pracować jedynie z doskoku. To nie jest najlepsza forma pomocy ofiarom zamachu" - podkreśla Hambura w rozmowie z gazetą i dodaje, że ostatecznie do spotkania dojdzie w środę. "Mam nadzieje, że usłyszymy konkretne propozycje" - mówi gazecie Hambura i podkreśla, że "jego mocodawca uważa, że stroną, która powinna wyrównać jego straty, jest Republika Federalna Niemiec".