Przypomnijmy, że Prokuratura w Nowym Sączu prowadzi śledztwo w sprawie fizycznego i psychicznego znęcania się nad podopiecznymi ośrodka serafitek w Białce. Jak jednak pisze na łamach gazety Tomasz Mateusiak, sygnały o nieprawidłowościach w ośrodku pojawiły się już 3 lata temu. Wówczas sprawę umorzono z powodu braku dowodów w sprawie. Do redakcji "Gazety Krakowskiej" zgłosił się jednak mężczyzna, który w 2013 roku złożył zawiadomienie do prokuratury. W artykule Tomasza Mateusiaka poznajemy makabryczne szczegóły rodziny, która oddała swoje dziecko do ośrodka sióstr serafitek w Białce Tatrzańskiej. Pełna kontrola sióstr Jak mówi gazecie mężczyzna, jego syn trafił do ośrodka w 2010 roku. Rodzina wyczerpała wszelkie sposoby, aby pomóc dziecku, które podczas porodu doznało porażenia mózgowego. Jak wskazuje ojciec chłopca (pragnący zachować anonimowość), początkowo dziecko otrzymywało dobrą opiekę z rąk jednej z sióstr zakonnych. Kiedy jednak kobieta została przeniesiona do innej placówki, rodzice zauważyli dużą zmianę w zachowaniu swojego dziecka. Przyczyna ospałości chłopca wyszła na jaw, gdy zachorował on na zapalenie płuc. Podczas wizyty w szpitalu, rodzice dowiedzieli się, że ich 5-letni syn jest faszerowany aż trzema różnymi lekami psychotropowymi. Mimo zaleceń lekarzy, aby leki odstawić, a także stanowczego głosu rodziców, dyrektor DPS w Białce siostra Antonina, odmówiła. Jak ujawnia "Gazecie Krakowskiej" mężczyzna, to był dopiero początek wojny o własne dziecko. W 2012 roku ośrodek chciał bowiem, aby chłopcu wszczepiono zestaw do przesskórnej endoskopowej gastronomii (taki zestaw pozwala na dostarczanie pokarmu wprost do żołądka). Brak zgody rodziców, spowodował, że siostra Antonia zabiegała o odebranie rodzicom praw do syna. Wniosek ten odrzucono, jednak na czas procesu, rodzicom ograniczono prawa rodzicielskie, co ośrodek wykorzystał, wszczepiając wcześniej wspomniany zestaw. Kto jest odpowiedzialny? W swoim artykule Tomasz Mateusiak, przypomina o śledztwie prowadzonym przez prokuraturę w Nowym Sączu. Autor wskazuje jednak, że sprawa trafiła już wcześniej do prokuratury w Zakopanem, co nie przybliżyło śledczych do rozwiązania sprawy. Tomasz Mateusiak dodaje również, że mężczyzna, który zgłosił się do redakcji gazety, zabiegał o przeprowadzenie kontroli w ośrodku. MOPS, w którym złożono wniosek, wysłał go do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Zakopanem, które było odpowiedzialne za przeprowadzenie kontroli. Czy do kontroli ostatecznie doszło? Na to pytanie dziennikarz "Gazety Krakowskiej" nie uzyskał odpowiedzi. Jak ustaliła gazeta, była dyrektor ośrodka siostra Antonina została przeniesiona do Oświęcimia, gdzie objęła posadę dyrektora Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego dla osób starszych. Cały artykuł można przeczytać w piątkowym wydaniu "Gazety Krakowskiej"