Unia to mistrz świata w trwonieniu pieniędzy, także naszych. W tym roku wydatki UE wyniosą 630 mld złotych. To o 8,4 proc. więcej niż rok wcześniej. Tylko ponad 235 mld zł z tej sumy trafi do biedniejszych krajów UE, w tym Polski. "Eurourzędasy, a jest ich w sumie 48 tysięcy, nie dość, że sami zarabiają średnio 20-30 tys. zł miesięcznie, zupełnie nie krepują się wydawać ogromnych sum, jakie wpłacają państwa członkowskie" - pisze tabloid i dodaje, że najlepszym przykładem są wydatki na reklamę. "Unia ciepłą rączką wydaje na reklamę samej siebie rocznie 12 miliardów złotych" - podkreśla "Fakt". Z raportu wynika także, że na przejazdy eurodeputowanych między Strasburgiem i Brukselą UE wydaje rocznie 750 mln zł, a ponad 1,3 mln zł przeznaczyła na przyjęcia cocktailowe. "Fakt" przytacza też inne, głupsze wydatki UE, wśród których znajdują się: 800 tys. zł na spa i centrum fryzjerskie... dla psów w Budapeszcie.