Dziennik przypomina, że nowym prezesem PZU został bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry, Paweł Surówka i wskazuje, że ta nominacja może być dowodem na kolejną odsłonę "wojny na szczytach władzy". "PZU jako jedna z najbogatszych państwowych spółek jest łakomym kąskiem dla koterii nominatów, które zawsze stoją za partyjnymi baronami i czekają na posady" - argumentuje "Fakt". Jednocześnie przypomina, że wcześniej wiele wskazywało na to, że wicepremier Morawiecki przejmie PZU "dla swoich ludzi". Premier Szydło poparła jednak ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobrę. "Fakt" wskazuje, że otwarta wojna z szefową rządu nie wchodziła w grę, dlatego wicepremier zgodził się na obsadzenie stanowiska prezesa PZU kimś, spoza grona swoich ludzi, byle nie był to były prezes PZU, Michał Krupiński.Więcej w "Fakcie".