"Jarosław Kaczyński już dawno mówił, że jeśli on jest w PiS prezydentem, to Joachima Brudzińskiego można nazwać premierem. Dopiero teraz prezes usankcjonował pozycję Brudzińskiego" - pisze na łamach "Faktu" Magdalena Rubaj. Podczas niedzielnej prezentacji Brudzińskiego Kaczyński powiedział, że gdyby jemu samemu coś się stało, to chciałby, żeby zastępował go właśnie Brudziński - podaje gazeta, powołując się na polityków PiS. "I wszystko stało się jasne. Joachim jako nr 2, reszta potencjalnych delfinów (czyli następców prezesa - red.) na razie została pogoniona - miała dodać "ważna osoba w partii". Joachim Brudziński ma 49 lat, zaczynał w Porozumieniu Centrum. Posłem jest od 2005 roku, a w obecnej kadencji Sejmu pełni rolę wicemarszałka. Od niedzieli jest też jednym z wiceprezesów PiS. Jego kandydaturę zaproponował Kaczyński. Brudziński pełni też funkcję przewodniczącego komitetu wykonawczego partii. Jak podaje "Fakt", nowy wiceprezes jest jednym z najbardziej zaufanych ludzi Kaczyńskiego, organizatorem najważniejszych spotkań prezesa a także... jego czasu wolnego.